poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział VI "Anuś nie obrazisz się jak podenerwuje teraz lena?"

Następnego dnia


Nową koleżankę obudził mnie krzyk Anny:
-Wstawać lenie śmierdzące za 5 min śniadanie kto nie przyjdzie tu za 4 minuty nie dostanie go.-wrzeszczała Anna z kuchni, a z hałasu wywnioskowała, że wszyscy schodzą.
-A gdzie ten krotkomajtek?- zapytał Ryu.
-Nie wiem nie dostanie śniadania.-stwierdziła przyszła pani Asakura i wysłała zapytanie do myśli Chiki: zostało 3 minuty i nie dostanie śniadania gdzie Len?"
"nawet nie drgnął śpi jak zabity, ale zaraz przyjdzie, wysyłam obraz jeszcze go chwilę ponabieram."
"haha ok już się skupiam na odbieraniu obrazu"
Chika pchnęła Leniego ten jednak nie zareagował dźgnęła go i znów pchnela nadal nic. Wkurzyła się uderzyła go z całej siły, ten coś tylko wymruczał. Chika już nawet nie zwracała uwagi, że miała udawać skakała po nim i gilgotała go ten ani drgnął.
"Ale on ma sen, spróbuj inaczej zostały 2 minuty "
"haha ok to będzie mocne"
Tao spał na brzuchu, chika przytuliła się do jego pleców, pogłaskała go po policzku i musnęła delikatnie jego ucho. Len odskoczył energicznie. Chika miała plan szybko dała mu lekkiego kuksańca w żebra i delikatnie opadła, Tao gapił się oszołomiony.
"Anno krzyknij: len chodź tu została minuta"
"ok, ale wiec, że gapia się na mnie jak na wielkiego debila a ja po prostu się śmieje i tarzam po podłodze"
-Len natychmiast na dol, bo nie dostaniesz śniadania zostało półtorej minuty.-krzyknęła ostro Anna.
-Ty mnie pocałowałaś poczułem to.-powiedział Len. Zrobiłam pytająca minę i ochrypłym głosem powiedziałam:
-Chyba ci się coś śniło ja ci dałam kuksańca w żebra.
-Oj to sorki czemu budzisz.?-strzelił buraka.
-Pokazałam palcem na drwi.
- Nie jestem głodny idę dalej spać
"anno krzyknij coś jeszcze."
-Zostało pół minuty.- usłyszałam z dołu.
Len dostał następnego kuksańca.
- A to za co?- Nowa koleżanka pomasowała ręką brzuch, jakby była głodna tak naprawdę nie była, ale chciała zobaczyć reakcje. Ciągle przesyłała obraz Annie. Len szybko wyskoczył z łózka zarzucił ją szybko i delikatnie na ręce i rzucił się na drzwi co skończyło się się bliskim zderzeniem, przed którym w dziwny sposób ją osłonił.
"Anno opanuj się na chwile"
Szybko się otrząsnął otworzył drzwi i wyparował jak błyskawica zbiegając po schodach, z Chiką na rękach i stając w kuchni ledwo dyszący.
-I 6. 5. 4. O już jesteście i to 4 sekundy przed czasem nieźle.-śmiał się niebieskowłosy chłopak.
-Ja nie jestem głodny- powiedział Len.


***

-To czemu jeszcze nie spisz.-zapytał jakiś chłopak, który jak Anna mi powiedziała ma na imię Faust, a len posadził mnie przy stole obok siebie. Rzucił obrażony bardziej niż zwykle wzrok w kierunku Anny.
"Anuś nie obrazisz się jak podenerwuje teraz lena?"
"nie rób co uważasz"
Bez słowa upadłam do tyłu wszyscy mieli przerażone miny.
- Czy nie rozbiła sobie głowy?- zapytał karzełek.
- Nie nic jej nie jest- powiedział len, który podtrzymywał mnie jedna ręką. Wziął mnie na kolana i trzymał, abym nie upadła. Wzięłam widelec, nabiłam na niego kawałek kabanosa chciałam włożyć do ust, lecz ręka mi się trzęsła i bezwładnie opadała. Oczywiście wszystko udawałam. Len podtrzymał moja rękę i zaczął mnie karmić używając mojej reki. W myślach już wybuchałyśmy z Anną.
-no no len nie znałem cię z tej strony. - Zaczął się nabijać niebieskowłosy i ten z afro.
- Zamknijcie się, jak się zregeneruje to już tak nie będzie. Dobra chodźmy z tąd, mimo że jesteś słabsza to wydajesz się jakieś kilka kilo cięższa.
"Ciężarki?"
"Tak ciężarki!"
Dałam mu lekko z liścia i nasunęłam Annie co ma powiedzieć. Mimo że go to nie bolało (jakbym raczyła mu wycelować prawdziwego liścia uznałby mnie obrazu za zdrową) miał zdziwiona minę.
-Za co!?- pytał a wszyscy się śmiali
-Dziwisz się? Nasunełeś jej, że jest tłusta i gruba chcesz, żeby miała kompleksy.-powiedziała obojętnie Anna. Len patrzył zaskoczony.
- Nie o to mi chodziło- fuknoł, a ja udawałam focha założyłam rękę na klatce piersiowej i udawałam, że go nie ma mimo że siedziałam na jego kolanach.
-dobra ruszać się i na trening. Wszyscy 60 km sprintem, 500 brzuszków, 300 pompek i 100 przysiadów. Yoh dodatkowo 2 godziny siedzącego psa, a len 1 godzina.- wszyscy rozszerzyli oczy nigdy nie wyróżniała lena każdy mu współczuł.
-Jakieś pytania?-krzykła Anna.
- Muszę robić siedzącego psa.?-zapytał len.
-Tak lub możesz zrobić dodatkowe 300 przysiadów z twoja nowa koleżanką na rekach.
-Ok robię przysiady.-stwierdził len a ja się zaśmiałam, bo Anna gadała mi coś, że chłopaki mają dużo ciężarków i może mi ich użyczyć.
- A teraz do widzenia wszystkim i dzisiaj macie się trzymać razem albo dodam wam po 1000 pompek. Kto nie zdąży przed obiadem nie dostanie go.-chłopcy szybko wybiegli razem.
Zostałam sama z dziewczynami postanowiłyśmy je z Anną wtajemniczyć. Anna zawołała Jun Tamao i Pilike do kuchni gdzie siedziałam ja, przedstawiłam się i każdej podałam rękę opowiedziałam całą historię ze szczegółami oprócz telepatii mojej i Anny to była tylko nasza tajemnica. Jun była na mnie mniej zła miała nawet ochotę nawrzeszczeć na brata, że mnie tak urządził, lecz ją powstrzymałam i wyjaśniłam, że od wczoraj, gdy len chciał zabić Annę go wrabiamy. Teraz muszą wymyślić co dalej. Świetny pomysł zaproponowała pilika:
-Mam pomysł. Chika dołączy tak w połowie biegu do chłopaków tyle, że na rolkach co ich nieźle zdziwi. Jun ty będziesz musiała ją ubrać tak żeby się spodobała lenowi trzeba go będzie w końcu jakoś udobruchać. Tamao ty zrobisz jej delikatny naturalny makijaż ja się zajmę jej włosami a Anna poszuka ciężarków dla niej. Gdy wróci z rolek i len będzie miał ją podnosić to pójdzie do łazienki po drodze biorąc od jednej z nas ciężarki do założenia- wszystkie się uśmiechnęłyśmy.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ^^ dzięki planie piliki, len kapnie sie że wyzdrowiała nieco wcześniej... Wydaje mi sie że wszystko będzie w następnym rozdziale, lecz nie jestem pewna, chyba zaraz dodam następny rozdział bo ten napisałam dłuższy tylko go podzieliłam ;]

      Usuń