poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział VI "Anuś nie obrazisz się jak podenerwuje teraz lena?"

Następnego dnia


Nową koleżankę obudził mnie krzyk Anny:
-Wstawać lenie śmierdzące za 5 min śniadanie kto nie przyjdzie tu za 4 minuty nie dostanie go.-wrzeszczała Anna z kuchni, a z hałasu wywnioskowała, że wszyscy schodzą.
-A gdzie ten krotkomajtek?- zapytał Ryu.
-Nie wiem nie dostanie śniadania.-stwierdziła przyszła pani Asakura i wysłała zapytanie do myśli Chiki: zostało 3 minuty i nie dostanie śniadania gdzie Len?"
"nawet nie drgnął śpi jak zabity, ale zaraz przyjdzie, wysyłam obraz jeszcze go chwilę ponabieram."
"haha ok już się skupiam na odbieraniu obrazu"
Chika pchnęła Leniego ten jednak nie zareagował dźgnęła go i znów pchnela nadal nic. Wkurzyła się uderzyła go z całej siły, ten coś tylko wymruczał. Chika już nawet nie zwracała uwagi, że miała udawać skakała po nim i gilgotała go ten ani drgnął.
"Ale on ma sen, spróbuj inaczej zostały 2 minuty "
"haha ok to będzie mocne"
Tao spał na brzuchu, chika przytuliła się do jego pleców, pogłaskała go po policzku i musnęła delikatnie jego ucho. Len odskoczył energicznie. Chika miała plan szybko dała mu lekkiego kuksańca w żebra i delikatnie opadła, Tao gapił się oszołomiony.
"Anno krzyknij: len chodź tu została minuta"
"ok, ale wiec, że gapia się na mnie jak na wielkiego debila a ja po prostu się śmieje i tarzam po podłodze"
-Len natychmiast na dol, bo nie dostaniesz śniadania zostało półtorej minuty.-krzyknęła ostro Anna.
-Ty mnie pocałowałaś poczułem to.-powiedział Len. Zrobiłam pytająca minę i ochrypłym głosem powiedziałam:
-Chyba ci się coś śniło ja ci dałam kuksańca w żebra.
-Oj to sorki czemu budzisz.?-strzelił buraka.
-Pokazałam palcem na drwi.
- Nie jestem głodny idę dalej spać
"anno krzyknij coś jeszcze."
-Zostało pół minuty.- usłyszałam z dołu.
Len dostał następnego kuksańca.
- A to za co?- Nowa koleżanka pomasowała ręką brzuch, jakby była głodna tak naprawdę nie była, ale chciała zobaczyć reakcje. Ciągle przesyłała obraz Annie. Len szybko wyskoczył z łózka zarzucił ją szybko i delikatnie na ręce i rzucił się na drzwi co skończyło się się bliskim zderzeniem, przed którym w dziwny sposób ją osłonił.
"Anno opanuj się na chwile"
Szybko się otrząsnął otworzył drzwi i wyparował jak błyskawica zbiegając po schodach, z Chiką na rękach i stając w kuchni ledwo dyszący.
-I 6. 5. 4. O już jesteście i to 4 sekundy przed czasem nieźle.-śmiał się niebieskowłosy chłopak.
-Ja nie jestem głodny- powiedział Len.


***

-To czemu jeszcze nie spisz.-zapytał jakiś chłopak, który jak Anna mi powiedziała ma na imię Faust, a len posadził mnie przy stole obok siebie. Rzucił obrażony bardziej niż zwykle wzrok w kierunku Anny.
"Anuś nie obrazisz się jak podenerwuje teraz lena?"
"nie rób co uważasz"
Bez słowa upadłam do tyłu wszyscy mieli przerażone miny.
- Czy nie rozbiła sobie głowy?- zapytał karzełek.
- Nie nic jej nie jest- powiedział len, który podtrzymywał mnie jedna ręką. Wziął mnie na kolana i trzymał, abym nie upadła. Wzięłam widelec, nabiłam na niego kawałek kabanosa chciałam włożyć do ust, lecz ręka mi się trzęsła i bezwładnie opadała. Oczywiście wszystko udawałam. Len podtrzymał moja rękę i zaczął mnie karmić używając mojej reki. W myślach już wybuchałyśmy z Anną.
-no no len nie znałem cię z tej strony. - Zaczął się nabijać niebieskowłosy i ten z afro.
- Zamknijcie się, jak się zregeneruje to już tak nie będzie. Dobra chodźmy z tąd, mimo że jesteś słabsza to wydajesz się jakieś kilka kilo cięższa.
"Ciężarki?"
"Tak ciężarki!"
Dałam mu lekko z liścia i nasunęłam Annie co ma powiedzieć. Mimo że go to nie bolało (jakbym raczyła mu wycelować prawdziwego liścia uznałby mnie obrazu za zdrową) miał zdziwiona minę.
-Za co!?- pytał a wszyscy się śmiali
-Dziwisz się? Nasunełeś jej, że jest tłusta i gruba chcesz, żeby miała kompleksy.-powiedziała obojętnie Anna. Len patrzył zaskoczony.
- Nie o to mi chodziło- fuknoł, a ja udawałam focha założyłam rękę na klatce piersiowej i udawałam, że go nie ma mimo że siedziałam na jego kolanach.
-dobra ruszać się i na trening. Wszyscy 60 km sprintem, 500 brzuszków, 300 pompek i 100 przysiadów. Yoh dodatkowo 2 godziny siedzącego psa, a len 1 godzina.- wszyscy rozszerzyli oczy nigdy nie wyróżniała lena każdy mu współczuł.
-Jakieś pytania?-krzykła Anna.
- Muszę robić siedzącego psa.?-zapytał len.
-Tak lub możesz zrobić dodatkowe 300 przysiadów z twoja nowa koleżanką na rekach.
-Ok robię przysiady.-stwierdził len a ja się zaśmiałam, bo Anna gadała mi coś, że chłopaki mają dużo ciężarków i może mi ich użyczyć.
- A teraz do widzenia wszystkim i dzisiaj macie się trzymać razem albo dodam wam po 1000 pompek. Kto nie zdąży przed obiadem nie dostanie go.-chłopcy szybko wybiegli razem.
Zostałam sama z dziewczynami postanowiłyśmy je z Anną wtajemniczyć. Anna zawołała Jun Tamao i Pilike do kuchni gdzie siedziałam ja, przedstawiłam się i każdej podałam rękę opowiedziałam całą historię ze szczegółami oprócz telepatii mojej i Anny to była tylko nasza tajemnica. Jun była na mnie mniej zła miała nawet ochotę nawrzeszczeć na brata, że mnie tak urządził, lecz ją powstrzymałam i wyjaśniłam, że od wczoraj, gdy len chciał zabić Annę go wrabiamy. Teraz muszą wymyślić co dalej. Świetny pomysł zaproponowała pilika:
-Mam pomysł. Chika dołączy tak w połowie biegu do chłopaków tyle, że na rolkach co ich nieźle zdziwi. Jun ty będziesz musiała ją ubrać tak żeby się spodobała lenowi trzeba go będzie w końcu jakoś udobruchać. Tamao ty zrobisz jej delikatny naturalny makijaż ja się zajmę jej włosami a Anna poszuka ciężarków dla niej. Gdy wróci z rolek i len będzie miał ją podnosić to pójdzie do łazienki po drodze biorąc od jednej z nas ciężarki do założenia- wszystkie się uśmiechnęłyśmy.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział V "Ja traktuje go jako dobrego kolegę, który uciekł z psychiatryka"


Na dole wszyscy zdziwieni bez słowa wyczekiwali Lena. Gdy zobaczyli, że siada obok nich z „tą” dziewczyną, zaczęli zasypywać ich pytaniami. Len ich wszystkich uciszył i opowiedział „ich” historie oczywiście omijając jego jak to pomyślał „chwile słabości”, jak i to że to przez niego jest taka poturbowana.
-A kto jej wiązał gorset?mhymmmm??-wyskoczył Trey. Lenny się zarumienił, po czym przyłożył mu gua-dango do szyi.
-Mówiłeś coś Trey?-zapytał z wrednością w głosie.
-No spokojnie stary, ta twoja dziewczyna jest niezła. Haha nie mogę z tego jak na nas wrzeszczałeś. Aż nie mogę: LEN MA UCZUCIA!!! Zaraz skocze z mostu z tego zaskoczenia!
-Zaraz sam cie z niego zepchnę.- wrzasnął Tao, jednak wszyscy zwrócili uwagę na Anne która co chwile chichotała i się lekko uśmiechała, wszyscy byli zdziwieni również Len. Nieznajoma również lekko się uśmiechała, nikt nie wiedział, że nawiązała z Anną dziwną więź, mogły przesyłać sobie myśli jednak czytać w nich nawzajem nie. Dziewczyna opowiedziała każdy szczegół nowej koleżance i właśnie dlatego się śmiały.
-Anno, co jest?-wszyscy wrzasnęli, gdy Kyoyama przesyłała myśl:
„To nieprawdopodobne, że przeżyłaś szybkie tępo bez żadnej obrony. Posiadasz wielka siłę. Widzę, że nie możesz mówić i widzę problemy z chodzeniem, wyśle chłopaków na trening i ci pomogę.”
-Nic, a teraz: bieg 50 km, 100 brzuszków, 500 pompek wszyscy! Yoh ty skarbeńku dodatkowo 2 godziny siedzącego psa migiem!-krzykneła przyszła pani Asakura.
-Ale Anno proszeeee.-prosił Joco.
-Wszyscy dodatkowo 10 km biegu. Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia?-Zapytała z uśmieszkiem przyszła żona Yoh, lecz nikogo już nie było prócz Lena.
-Musze zostać z nią zostać. Nie ma siły chodzić, będę ją nosił. Boi się was po ostatnim- powiedział len i popatrzył na dziewczynę błagalnym wzrokiem.Anna otrzymała nową „myśl”:
Zapytaj go jak ta ona ma na imię i tym pytaniem zmuś do treningu”.
-Len? Zadam ci łatwe pytanie. Jeśli odpowiesz dobrze zostajesz i się nią zajmujesz jeśli błędnie idziesz na trening z dodatkowymi 100 brzuszkami, pasuje?- len uważał się za mądrego zgodził się na propozycje wiedział, że na pewno odpowie z zadowoloną mina poprosił o pytanie.
-Jak ta „ona” ma na imię?-Po tym pytaniu czubatowłosy walnął się mocno w czoło, no tak siedział przy niej przez te dwa tygodnie, a nawet nie wie jak się nazywa. Znowu błagalny wzrok spoczął na dziewczynie. Jednak ta wskazała dłonią, aby już poszedł na trening. Len nie chcąc się zgłupić jeszcze bardziej od razu udał się na trening.
-Dzięki Chika lepiej bym go nie zamurowała, a teraz ci pomogę, wysłałam dziewczyny na zakupy dom jest nasz jednak udamy się nad wodospad.-Powiedziała Anna, po czym otrzymała myśl:
po kontakcie z wodą rany są coraz większe, ufam ci jako jedynej oprócz Leniego więc wierze, że to mi pomoże, lecz jak ja się tam dostane?”.
Anna prze teleportowała je obok wielkiego wodospadu.
-Chika zaufaj mi rozbierz się do bielizny obejrzę twoje rany, po czym wejdę tam z tobą- Chika przytaknęła. Powoli rozebrała się, po czym Anna obejrzała rany dokładnie.
-Nie wygląda to za dobrze. Lecz lepsze to od śmierci. Już dzisiaj doprowadzę cie do świetności fizycznej. Później opowiem ci o szamaństwie, przez najbliższe 2 dni będziesz odpoczywała, po czym wprowadzę ci trening.-Popatrzyły sobie w oczy i weszły do wodospadu. Anna szła spokojnie, Chika drżała. Po godzinie wyszły o własnych siłach. Dziewczyny zbliżyły się do siebie. Anna jeszcze nigdy tak się na nikogo nie otwarła. Czuła że ma pierwszą prawdziwą przyjaciółkę.
-Już możesz mówić i chodzić. Ślady jeszcze są, lecz mało odczuwalne. Idziemy na zakupy w końcu nie masz, w czym chodzić, A tak między nami, dlaczego jesteś w obudowie od rolek?
-Anno dziękuje, nawet nie wiesz jak się ciesze, że mogę chodzić i mówić. Nie wiedziałam, że bronie ducha, który jest cały czas obok. Niestety nie mogę iść na zakupy, ponieważ nie wiedziałam, że wychodzę na dłużej niż 4 godziny i nie brałam pieniędzy, nie mam ani grosza. Jeśli chodzi o rolki to po prostu nie potrafię się z nimi rozstać, rzadko kiedy chodzę na nogach, muszę po prostu czuć coś ciężkiego na nich. Obładowane są dodatkowymi ciężarkami niby tylko 2 kilo na noge, lecz nie chciałam się przemęczać, gdy w nich wychodziłam. Kółka są doczepiane.
-Nie marudź, ja cie zabieram na zakupy i to ja za nie płace. Gratuluje pomysłu z ciężarkami. Chłopaki by padli po kilku kilometrach, a ty twierdzisz, że w sumie 4 kilo na nogi to mało. Masz niezłą kondycje. Dziwi mnie to że nie chodzisz bez nich, ale akceptuje to, po drodze opowiem ci o szamanach, idziemy.



***
2 godziny później



-gdzie one do cholery są- wrzeszczał Len.
-No to trochę dziwne, że pozbyła się wszystkich i uciekła z kimś, kto nie chodzi i nie mówi.-Zastanawiała się na głos Pilika.
-Nie martwcie się znam Anne najlepiej z was wszystkich, pewnie kazała jej coś robić i chodzi za nią i jej pilnuje- Asakura się zaśmiał.
-Jak wróci ledwo żywa, Anna mi za to zapłaci.-Wrzasnął lenny.
-Uuuu Leny się zakochał- wrzasneli wszyscy wspólnie
-Nieprawda. W moich żyłach płynie lód, a serce mam z kamienia- Przekrzykiwał resztę Tao i wymachiwał bronią.
Nagle na górze usłyszeli trzask wszyscy pobiegli do pokoju Lena. W tym samym czasie Dziewczyny się tam prze teleportowały. Postanowiły zrobić wszystkim kawał szybko schowały wszystkie rzeczy, Anna ustawiła przyjaciółkę tak aby wyglądała na obolała i niemówiącą. Po drodze Chika nauczyła się również wysyłać przez myśli obrazy. Jednak działało to tylko pomiędzy nią a Anną. Do pokoju wparowała cała reszta znajomych. Anna stała z pustym mokrym wiadrem, wyglądając jakby dopiero wylała ją na Chike tak naprawdę jeszcze nie wyschła od wodospadu, ale numer się udał. Właśnie patrzyła na dziwny widok:
Yoh,Ryu, Morty, Layserg, horo horo, faust i Joco ledwo trzymali Lena, z którego aż kipiało złością,
-Co nie starczy ci, że ostatnim razem prawie umarła!, w Hao się bawisz czy co? Weź się opanuj- wrzeszczał Len a pozostałe dziewczyny wyprowadziły Anne, Chika szybko zaczęła przesyłać obraz do przyjaciółki, dzięki temu Anna widziała co się dzieje, a ona natomiast wyglądała jakby naprawdę cierpiała choć czuła się świetnie. Chłopaki puścili Leniego, który jak błyskawica przybiegł do koleżanki.
-Wy idioci podajcie mi szybko jakiś ręcznik.-wrzeszczał jak opentany. Chłopaki spełnili jego zachciankę i zaczął dotykać nim delikatnie ciała dziewczyny, która żeby to wyglądało rzeczywiście wymusiła łzy i syczała niby z bólu co dotknięcie ręcznika. Anna siedziała u siebie i śmiała się w najlepsze. Len w tej chwili wygonił wszystkich z pokoju opatulił ją i przytulił. W tej samej chwili do Anny wparowali wszyscy chłopacy, teraz to Anna zaczęła wysyłać obrazy. Gdy wszyscy patrzyli na Kyoyame nie wiedzieli, o co chodzi. Śmiała się jak opętana.
-Co ci odbiło, mogła umrzeć- powiedział spokojnie Faust.
-Ledwo go utrzymaliśmy- krzyknął Yoh. Anna coraz głośniej się śmiała.
-No to jutro będziecie mieli naprawdę ostry trening skoro nawet w 7 nie umieliście go utrzymać.-Powiedziała przez śmiech Anna.
-JOH JUŻ NIE ŻYJESZ!-wszyscy zaczęli go gonić. Anna szybko zamknęła za nimi drzwi i zaczęła wymieniać myśli z Chiką która ledwo się powstrzymała od śmiechu. Len z obrażoną miną poszedł spać i właśnie z Anną o nim gadały.
Anno popatrz (wysyła obraz śpiącego nerwusa)”
„Hahaha zaraz pęknę ze śmiechu, ale tak na serio on chyba coś do ciebie czuje.”
Po prostu ma honor i zostawi mnie w spokoju dopiero jak wyzdrowieje”
„Wmawiaj sobie len zachowuje się inaczej, gdy kogoś przypadkowo poturbuje. Coś do ciebie czuje, ale nie chce tego ujawnić.”
Ja traktuje go jako dobrego kolegę, który uciekł z psychiatryka, czasem zastanawiam się o czym myśli”
„Chcesz wiedzieć o czym teraz myśli? Umiem czytać w myślach a on nie ma zbyt dużej zapory, za to ty masz potężna nawet ja nie mogę tam wejść. Nie wiem jakim cudem lecz gratuluje rzadko się to zdarza.”
Wow. Niewierze w sumie to się ciesze, moge być świadoma że mało kto mi w nich czyta. To dawaj co myśli lenny?”
„emm... hahaha jedno jest pewne to, że jest odwrócony nie znaczy że nie śpi. Leży i cytuje jego myśli: kurde jak ona ma na imię co jak anna mnie znowu na to nabierze? I tak mi nie odpowie jest za słaba. Jeszcze z 3 tygodnie sobie poleży. No cóż lubie je nosić, Uwielbiam gdy się we mnie wtula.”


hahaha dobra starczy bo zaraz pękne na serio ledwo się nie śmieje bo od razu by się obrucił. Hahha a najbardziej rozwaliło mnie „uwielbiam, gdy się w mnie wtula” tylko raz się do niego przytuliłam w czasie gdy miał mnie na rękach, bo poluzował uścisk i się wystraszyłam. Niech się jara kiedyś go uświadomi, że zrobiłam to żeby mnie nie puścił”

„dobra idę spać muszę jeszcze wymyślić jakiś mocny trening dla chłopaków.hahaha ich miny jutro będą piękne. Ciesze się że cie poznałam. Dobranoc Chika.”


Również się ciesze że cie poznałam anno. Proszę zrób to dla mnie i dodaj trochę do treningu Lenowi, hahaha, żeby miał silę mnie nosić, bo zamierzam jeszcze z tego skorzystac tylko pod twoją sukienką zapne ciężarki to tylko + 4 kilo ale na razie wystarczy, Nie moge włożyć nic z kupionych rzeczy, za które ci dziękuje, bo od razu się kapnie że coś jest nie tak, być może jutro skończy się nasz kawał bo dłużej nie wytrzymam ze śmiechu. Dobranoc Anuś”

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział IV "Nowy dom."


Następnego dnia
Obudziłam się wtulona w tors Lena. Ból powiększał się coraz bardziej od odwiedzin tych ludzi. Kto to w ogóle był, ja się pytam. Lena chyba znali widziałam jak ich wywalił. Ciekawe czego od niego chcieli. Zastanawiałam się nad tymi rzeczami z otwartymi oczami, nagle zauważyłam czyiś wzrok na mnie. Nie spojrzałam na niego, nie mogłam się ruszać.
-Ostrogłowy królu już nie śpisz?
-Nie. Nie chciałem cie budzić. Mogłabyś zejść ze mnie!?-zaczął z wyrzutami, a w końcu sam się dał przytulić nie mówiąc o tym, że sam mnie później przytulił.
-Nie. Chce, ale nie mogę, to za duży ból.-poczułam, że drgnął.
-Ech ty chyba lubisz jak ktoś cie nosi.-Warknął.
-Nienawidzę, ale jak nie możesz się ruszyć przez jakichś psycholi z bronią, duchami i ich przyjaciółmi to trudno inaczej- odburknęłam, a on podniósł mnie do pozycji siedzącej.
-Dlaczego... Dlaczego twoje rany wydają się większe?-Wydawał się wstrząśnięty.
-Skąd mam to wiedzieć, a teraz coś mi obiecałeś.
-Nie, będę cie dzisiaj trenował, nawet nie będziesz mogła się ruszyć. Obiecuje, że kiedyś to zrobię, ale nie dziś. Zaraz zabieram cie do tamtych łajdaków, którzy wywołali u ciebie jeszcze większy ból- drgnęłam na samą myśl spotkania z nimi. Len to chyba zauważył.
-Spokojnie jestem zimnym draniem nic ci nie zrobią.-uśmiechnęłam się lekko.
-Ale ja nie mogę chodzić i jest dość zimno, jestem w twoich ciuchach jak ty to sobie wyobrażasz?
-damy rade... Ech dzisiaj cię do nich zaniosę później oni cię przechwycą w końcu cię jeszcze dobili. Ubieraj się idziemy.- poszedł przebrał ubrania włożył płaszcz spakował się i patrzył na mnie jak na idiotkę.
- No rusz się.- krzyknął.
-No ciekawe jak po pierwsze przez ciebie i twoich przyjaciół nie mogę się ruszać. Po drugie nie mam co ubrać no co wyobrażałeś sobie, że się nagle przebiorę? Po trzecie tam wiatr wieje niemiłosiernie nie dam rady tak ubrana.- byłam zła zniszczył mi życie na jakieś następne 2 tygodnie. Niespodziewanie wziął moje rolki na plecy, podniósł mnie i wyniósł wszystko z pokoju. Właśnie zszedł obok recepcji zwolnił pokój i zrobił coś, co mnie nie mało zaskoczyło, mianowicie ściągnął płaszcz okrył mnie i sam podążał ulica w krótkim rękawku. Nie szliśmy długo. Po 5 minutach Len zatrzymał się przed jakąś bramą.
-To tu. Jak się czujesz żabciu?- chyba zobaczył, że trudno wypowiedzieć mi cokolwiek. Nie mogłam poruszyć ustami, z który bólu gwałtownie wzrósł i ze złości, że mnie tu zabrał.
-Lepiej się nie odzywaj, szkoda siły ja wszystko wyjaśnię.-I tak się nie odzywałam,zobaczył tylko moją naburmuszona minę i zapukał do drzwi.



***
-Yoh otwórz ktoś puka.-Powiedziała Anna a Yoh posłusznie poleciał do drzwi.
-Kto to?-krzyknęła jun.
-Emmm... Len z dziewczyną- Asakura chichrał się coraz głośniej.
-Gdybym nie był taki obciążony już byś leżał, policzymy się później.-odfuknął Len.
-Lenny kto to jest!- Wrzasnęła Jun stając w drzwiach.
-Później wam wytłumaczę. Anno, może się u nas zatrzymać?-Len ledwo mówił, był za bardzo obciążony co zauważył Yoh i zaraz zabrał od niego wszystko prócz dziewczyny, na co otrzymał tylko wzrok Lena mówiący „dzięki a teraz mnie zostaw”
-Nie mam miejsca wszystkie pokoje są zajęte.- Anna powiedziała bez żadnego zastanowienia.
-Będzie u mnie.-Wycedził Tao przez zęby, reakcje były różne, Ryu zaczął coś ględzić o miłości, Jun kipiała złością, Anna wytrzeszczyła oczy a cała reszta zaczęła się śmiać.
-Dobra idźcie- Anna zachichotała, Jun patrzyła na nią ze złością w oczach, a reszta dziwiła się, że Anna potrafi się szczerze uśmiechać.
Len zaczął iść po schodach do swojego pokoju, czuł, że dziewczyna się bała, ściskała go niezbyt mocno, lecz na jej stan nawet za bardzo.
-Nie bój się dzisiaj cie tak nie potraktują, już ja to przypilnuje żabciu.- Szepnął do niej jednak na tyle głośno, że usłyszał to Yoh.
-Len, o co tu chodzi?-spytał Asakura i popatrzył na przyjaciela.
-odświeżymy się i zejdziemy wszystko wyjaśnić.-Yoh przytaknął otworzył drzwi zostawił rzeczy i i wyszedł.
Tao i dziewczyna zostali sami w pokoju. Lenny delikatnie położył dziewczynę na łóżku, po czym poszedł się wykąpać.



***



Słuchałam wszystkiego z małym strachem, a więc zostanę tu na noc. Nie wiem czy wytrzymam następny atak bólu. Nadal byłam, w których ciuchach wczoraj użyczył mi Len, zastanawiałam się, w co teraz mam się ubrać, gdy do pokoju ktoś wszedł.
-Hej jestem Anna. Zauważyłam, że nie masz zbytnio, w co się ubrać, proszę oto jedna z moich sukienek, na razie musisz się tym zadowolić. Powiedz mi coś o sobie.-Wydawała się miła choć mówiła wszystko z obojętnością w głosie.
-Ja nzwam se- tu mi przerwała blondynka.
-Nie mów widzę, że nie możesz, wszystko wyjaśni mi len. Chyba jesteście dosyć blisko- zaprzeczyłam ruchem głowy i widać było zaprzeczenie w moich oczach. Odpuściła i wyszła. Zaraz później z łazienki wyszedł len i zaniósł mnie tam nie zauważył, że mam sukienkę w ręce. Delikatnie się umyłam, ponieważ to sprawiało coraz większy ból. Wyszłam i zauważyłam, że w sukienkę była wplątana bielizna z karteczką „Nie martw się jest nowa. Anna”. Delikatnie się uśmiechnęłam i na krześle powoli się ubrałam, Sukienka była nieco luźna, lecz wygodniejsza od poprzednich ciuchów, było mi dziwnie, bo ostatnim razem miałam sukienkę jako 3 latka. Moje nogi były odkryte zwykle mi to nie przeszkadzało, lecz nie teraz, ponieważ były całe pocięte, pokaleczone i cały czas leciała krew. Nie umiałam jej zatamować. Tak samo jak w hotelu zakrwawiłam cała łazienke. Głupio mi było, lecz sama nie umiałam tego ogarnąć, puknęłam w ścianę, drzwi od łazienki lekko się uchyliły jednak nikt nie wszedł.
-Żabciu przepraszam zapomniałem, że nie masz żadnych rzeczy. Dać ci znowu moje tylko świeże?-Zapytał. Nie miałam siły mówić dużo.
-Wejdź.- wyczułam jego skrępowanie, po czym wszedł i stał jak wryty gapiąc się na mnie.
-Wow... Sukienka Anny... Ale jak? Dasz rade wstać?-Uśmiechnęłam się lekko i potwierdziłam ruchem głowy. Podniosłam się lekko, po czym straciłam panowanie w nogach. Leciałam na twardą podłogę w ostatniej chwili złapał mnie Len.
-ech na dół cie jeszcze zaniosę, nie mów nic nie męcz się. Idziemy.-westchnął poprawił mnie sobie na ręce i zszedł gdzie czekała już reszta.

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział III "-Czy ja śnie, czy Len ma uczucia"


-Już możesz się obrócić- powiedziałam, a on podszedł i zaczął wiązać.
-Nie za luźno?-spytał
-Za luźno! Człowieku ja, mam całe ciało w ranach zrób to lekko.!-wrzeszczałam na niego. Ból się potroił, gdy związał na kokardkę opadłam z sił. Len szybko mnie złapał i zaniósł do łóżka, po czym sam położył się na podłodze.
-Nie Len! Śpisz na łóżku, a ja idę na podłogę już mi wystarczy, że przez 2 tygodnie na niej spałeś. -Hahaha nie! Ty śpisz na łóżku- Wyśmiał mnie, gdybym miała tylko siłę to by już umierał.
-To połóż się ze mną po tych całych historyjkach będę się bała spać sama.- zrobiłam minę szczeniaczka, a Tao zgodził się bez wahania. Wykąpał się i położył w samych spodenkach do łóżka. Czułam się dziwie obok pół nagiego psychopaty, ale da się przyzwyczaić.
-Lenuś, opowiedz mi coś jeszcze o tym wszystkim.-Zauważyłam, że gdy powiedziałam jego imię zdrobnieniem lekko drgnął.
-Mów do mnie Len albo królu rozumiesz!-krzyknął na mnie.
-Będę cie nazywała królem pod warunkiem, że ja będę żabcią.-Wiedziałam, że go tym rozwalę, przybił sobie piątkę prosto w czoło a ja zachichotałam.
-Dobra żabciu, skoro już wiesz, że jesteś szamanką to jutro cie trochę poduczę. Będziesz miała zaszczyt uczyć się u mistrza. Dobra już brzuch mnie boli od chichotania, a śmiać się nie mogę, nie myślałam, że dobrze przyjmie żabciu, ale niech będzie też pogram w jego grę.
-To zaszczyt ostrogłowy królu, a teraz przytul mnie, bo jest mi zimno i za niedługo będę miała lód w żyłach jak ty.-powiedziałam i wtuliłam się w jego tors. Spodziewałam się, że mnie odepchnie jednak on objął mnie i zauważyłam, że się zaczerwienił, nie jestem pewna czy coś jeszcze mówił, ponieważ zasnęłam.
***
Przyjaciele dotarli właśnie do hotelu, w którym jak uważali romansował sobie Len. Zdenerwowana Jun kłóciła się z recepcjonistką o numer pokoju, aż Anna się zdenerwowała i wyczytała jego numer w myślach pracowniczki.
-idziemy już wiem, który to pokój- ryknęła a wszyscy za nią poszli.
-Zamknięte wracamy- Stwierdził Trey, po czym jun kazała Lee pai long’owi rozwalić drzwi. Jak kazała tak zrobił. Wszyscy stanęli w dużym pokoju z jednym łóżkiem Lyserg podszedł do łóżka i odkrył kołdrę wszyscy patrzyli na jakąś dziewczynę w silnym uścisku Lena. Obydwoje spali mocno. Len był bez koszulki. Horo horo poszedł do łazienki po miskę z wodą, którą po chwili chwycili wszyscy oprócz Anny i Lyserga, jednym ruchem wylali wszystko na śpiochów. Anna w tym czasie zapaliła światło. Obydwoje się obudzili. Dziewczyna zaczęła drzeć. Len przykrył ja kołdrą, utulił i zaczął drzeć się na wszystkich. Mocniej przytulił dziewczynę do siebie i szepnął jej do ucha: Nie bój się żabciu ból zaraz minie, jako jedyny wiedział, że nie drżała z zimna, lecz z bólu, który wywołała zimna woda dotykając nagle jej ciała. Przyjaciele nie umieli wydusić z siebie ani słowa gapili się na coś, co wyglądało na to że Len ma uczucia.
-Idźcie sobie- krzyknął ostrowłosy.
-I nie wyobrażajcie sobie za dużo.-dodał.
-Kim ona jest- ryknęła Jun.
-Jutro wrócę i wszystko wyjaśnię teraz podajcie mi drugą kołdrę z podłogi. Polecenie wykonał Lyserg jednak był bardzo zdziwiony, myślał, że len chce ją dla siebie on jednak położył 2 warstwę na dziewczynie i wywalił wszystkich za pomocą gua dango. Cieszył się, że Lee po prostu wyciągnął drzwi z nawiasów, posłał przyjaciołom gniewne spojrzenie, wsadził je z powrotem, położył się i uspokoił dziewczynę. Zasnęli ponownie wtuleni w siebie.


***


W domu przyjaciół

-Czy ja śnie, czy Len ma uczucia-powiedział Ryu. -Przeczuwam, że jutro coś nazmyśla, żeby się wywinąć od tego stwierdzenia- zaśmiała się Jun, lecz gdy myślała jak jej brat ją okłamał od razu wróciła do wcześniejszej miny.
-Ktoś wie, dlaczego ona była w spodniach i rozdartej bluzce Lena?-zapytał Lyserg.
-Na to chyba ja odpowiem- wszyscy popatrzyli się na Treya.
-Wiec, gdy poszedłem po tę wodę zauważyłem, że w prysznicu jest mnóstwo czerwonych plam na podłodze też ich kilka było. Od razu spostrzegłem, że to krew, przynajmniej tak mi się wydawało, a obok prysznica były strzępy dziewczęcych ciuchów tak jak reszta poplamione krwią. Widać, że na nic się nie nadawały.-Wszyscy wytrzeszczyli oczy jedynie Anna siedziała z obojętną miną.
-Znając Lena mógł stoczyć z nią pojedynek nie wyczułem jej ducha musiała być bezbronna i on zaatakował.- Lyserg zaczął swoją teorie.
-ja obstawiam, że było tak jak Lays mówi tylko później, gdy ją, tak obściskiwał w tym łóżku lunatykował.-dopowiedział yoh.
-Zamknijcie się i idźcie spać, bo dorzucę wam jutro po 100 pompek do treningu.-wiadomo kto to powiedział i wszyscy się posłuchali.

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział II Nowa Szamanka


*** 2 tygodnie później.
Obudziłam się w dużym pokoju, który na pewno nie należał do mnie. Rozejrzałam się, było całkiem miło, ale ktoś mi może wyjaśni co ja tu robię? Mój wzrok odnalazł przysypiającego na krześle fioletowłosego. Dźgnęłam go w brzuch, nadal spał, dźgnęłam mocniej. No w końcu się obudził.
-No co ty sobie wyobrażasz, ja ci życie ratuje, a ty wpychasz mi paluch w brzuch- Zaczęło mi się wszystko przypominać, rolki, las, psychol, atak i czubatowłosy. Drgnęłam na te wspomnienia. -Przepraszam i dziękuje teraz dopiero zaczęło mi się wszystko przypominać. Nie mam pojęcia, o co chodziło temu psycholowi, jakiś początkujący pedofil czy co? Za dużo prochów się nabrał i jeszcze jakimś dużym czerwonym ludkiem.-Jego mina wyrażała zaskoczenie.
-Ty naprawdę widziałaś jego ducha?!-zapytał z niedowierzaniem.
-Widziałam jakiegoś czerwonego ludka nie wiem czym był, a ten za tobą co taki uzbrojony? -Widzisz Basona? Też jesteś szamanką?-Był coraz bardziej zdziwiony.
-Dobra, jeśli ten duży to Bason to tak widzę go, trudno nie zauważyć takiego olbrzyma. Nie jestem żadną szamanką nie wiem, o co chodzi tamten psychol też o czymś podobnym bredził.
-Mistrzu wyczuwam innego ducha- rzekł Bason i pokazał na róg łóżka.
-Odsuń się dziewczyno zaraz się jej pozbędę, zobaczysz mistrza w akcji.-powiedział rogaty i zaczął atakować w jej kierunku.
-Zostaw ją, to moja przyjaciółka Fiyi!-Krzyknęłam i w ostatniej chwili ją osłoniłam, dostałam czymś, co jak dobrze usłyszałam nazywało się „szybkie tępo". Obolała osunęłam się na podłogę. Ból był okropny nigdy w życiu takiego nie czułam. Mimo że byłam obolała, w ranach i że ten debil uratował mi życie, miałam ochotę go zabić. Zamiast przeprosić i pomóc mi chociażby wstać to stał i się gapił jak ułom.
-Jak ty to!- jąkał się chłopak.
-Jak ja co! Jak uratowałam najlepszą przyjaciółkę przed 2 psycholem? Ona nie jest duchem jest mała, czasem gdzieś znika i teraz wystraszyła się i uciekła przez ciebie!-wrzeszczałam na szaleńca. -Mam dla ciebie nietypową wiadomość lepiej usiądź i się uspokój dobrze?
-Nie, nie idę szukać Fiyi! Nawet nie wiem kim jesteś! Idę z stąd mama kazała mi wrócić przed kolacją.- obolała szłam powoli w kierunku drzwi. Gdy nagle poczułam, że jestem w powietrzu. Nie mogłam się opierać, nie miałam siły.
-Pość mnie!-wrzeszczałam. -Nie, dopóki wszystkiego nie pojmiesz. Po pierwsze, zostajesz na noc i tu nawet nie masz nic a nic do gadania. Po drugie jestem Len Tao, jestem szamanem. Po trzecie ty również jesteś szamanką tylko o tym nie wiedziałaś. Fiyi jest twoim duchem stróżem nie wiem kto ci wybrał małą dziewczynkę, ale niech będzie, zawsze jest przy tobie, nawet gdy tego nie widzisz w tej chwili chcąc ci uratować życie wskoczyła, że tak powiem w ciebie. To się nazywa forma ducha. Po czwarte Hao jest bardzo silny i dąży do zagłady świata, mógłby cie zabić nie ruszając się z miejsca. Ech... i po piąte... przepraszam nie chciałem użyć na tobie szybkiego tępa. Ten atak jest śmiertelny, cudem jest to że żyjesz, ruszasz się, mówisz to nieprawdopodobne- zszokowało mnie, tyle dziwnych rzeczy na jeden dzień, łzy zaczęły mi same lecieć choć tego nie chciałam. Len nadal mnie trzymał ze spuszczoną głową.
-Co! Nie to za dużo jak na jeden dzień. Wracam do domu pewnie już się o mnie martwią. Muszę to wszystko przemyśleć i odpocząć.
-Że jak? Ale ty spałaś tutaj przez ostatnie 2 tygodnie...
-Nieeee! - już widzę co myśli rodzina wywalą mnie z domu, bo będą myśleli, że uciekłam a dla uciekinierów powrotu nie ma!-rozpłakałam się nie patrząc na rogowłosego.
-Nie martw się znalazłem ich i powiadomiłem, że cie nie będzie przez pewien czas.
-Tak teraz naprawdę mnie załatwiłeś! Już widzę moich rodziców przychodzi sobie do nich jakiś chłopak najprawdopodobniej starszy od ich córki mówi, że ona nie wróci przez pewien czas i odchodzi, a ich córka tylko jak zwykle po prostu poszła na rolki tylko tym razem nie wróciła. Gdzie ja w ogóle jestem i dlaczego ty tu jesteś!-Wrzeszczałam ostatkami sił.
-Jesteśmy w hotelu, zabrałem cie tu po ataku Hao, spałaś a ja po prostu czekałem przeczesałem całe Tokio i tylko tutaj znalazło się miejsce niestety tylko jeden pokój,a do siebie nie mogłem cie zabrać (od autorki; chodzi o hotel Lena) bo moja siostra by wygadała wszystko rodzinie. Powiedziałem wszystkim, że wyjeżdżam, nie wiem, kiedy wrócę i zostałem z tobą, a że pokój był jeden tylko z jednym łóżkiem to śpię na podłodze. Coś jeszcze?-powiedział z swoim zwykłym wrednym głosem. -Dlaczego to robisz?
-To dla ciebie trochę za dużo jak na jeden dzień. Widzę, że nie masz siły więc zaniosę cie do łazienki i z powrotem do łóżka jak będziesz chciała.-zamurowało mnie wymigał się od odpowiedzi i zaproponował mnie noszenie na rękach. Widzę ze zgrywa twardziela, nic się nie stanie jak spróbuje sobie go tak dla jaj zmiękczyć.
-Wiesz jakbyś mnie nie poturbował, to nie musiałbyś mnie nawet dotykać, ale dzięki, mimo że jesteś psycholem to jesteś kochany.-Uśmiechnęłam się pociągająco. Len od razu zapuścił buraka. -Jaki Kochany!? Moje serce jest z kamienia, a w żyłach płynie lód!-zachichotałam.
-dobrze ostrowłosy to zanieś mnie do łazienki.-jak powiedziałam tak zrobił. Gdy byłam już sama zauważyłam, że te 2 tygodnie temu musiał mi ściągnąć buty(autorka:tak tak wiem to dziwnie brzmi). Czułam się dziwnie zawsze po domu jeździłam na rolkach praktycznie ich nie ściągałam, nawet do snu spałam, w które butach były ciężkie jak rolki, bez nich byłam tylko myjąc nogi co zazwyczaj robiłam osobno od reszty ciała, ponieważ nawet pod prysznic miałam specjalne ciężkie obuwie, czułam dziwne uczucie, lecz spokojnie rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Gdy mojego ciała dotykała woda cała drżałam, okropnie bolało. Skończyłam szybko kąpiel i wycierałam się ręcznikiem, gdy zdałam sobie sprawę z tego, iż moje ciuchy są w strzępach i zakrwawione, a ja nie mam innych. Owinęłam się ręcznikiem i zawołałam Lena. Zawstydziłam się podobnie jak on, ale innego wyjścia nie miałam...
-Len... nommmm właśnie tak jakoś nie mam czego założyć...- byłam cała czerwona. Było mi wstyd. Lenny był lekko oszołomiony.
-Emm... poczekaj...
-Nic lepszego do roboty nie mam- odburknęłam, w końcu to przez niego moje ciuchy są postrzępione i w krwi.
-Masz, jak wyjeżdżam zawsze biorę jakieś rzeczy musisz się tym zadowolić. Nie mogę iść ci nic kupić do ubrania, ponieważ przyjaciele myślą, że wyjechałem, a często są na mieście.-Fioletowowłosy podał mi swoje spodnie i bluzkę. Niestety bielizny nie miałam, ale o takie coś prosić nie będę. Poprosiłam, aby zamknął drzwi do łazienki, ponieważ nadal miałam mało siły chociaż woda mnie troszeczkę pod regenerowała. Założyłam spodnie i się uśmiechnęłam, mamy podobny rozmiar chociaż były lekko duże. Chciałam założyć bluzkę, lecz niestety jestem dziewczyną i nie jestem prosta, bluzka na mnie weszła, no cóż znowu zawołałam Leniego.
-I jak nie za duże?-zapytał wchodząc.
-czemu jesteś w ręczniku i spodniach?-zapytał.
-emm... powiedzmy, że twoja bluzka jest troszeczkę za ciasna u góry.-powiedziałam, a Lenny walnął się w czoło i zaczerwienił.
-No tak, nie pomyślałem, jesteś dziewczyną.-popatrzyłam na niego jak na największego debila.
-Że niby co? Jestem mutantem!?-wrzasnęłam, lecz się opanowałam, bo ból nie ustępował.
- nie, nie, nie poczekaj- Powiedział i rozdarł swoją bluzkę z tyłu, po czym znalazł sznurek i zrobił dziury w bluzce. Patrzyłam się jak zahipnotyzowana. Przerobił mi swoją bluzke na gorset.
-Może być?
-tak- powiedziałam zawstydzona.
-coś nie tak?
-Bo nie potrafię bez pomocy drugiej osoby ubrać gorsetu...- tak zawstydzona jeszcze nie byłam. Byłam cała czerwona tak samo, jak on. Ustaliliśmy, że on obróci się tyłem ja zakryje się gorsetem a on wtedy przejdzie i mi go zawiąże...
***
-Anno, kiedy ta twoja siostra przybędzie? Już 2 tygodnie czekamy, a do tego Lenny gdzieś nam zniknął.-zagadał Yoh, gdy wszyscy (aż cud) po cichu jedli kolacje.
-nie wiem napisała, że jej przyjazd się opóźni, a Len przecież mówił, że wyjeżdża.-odpowiedziała -Jednak martwię się o krótkomajtkiego- dopowiedział Ryu
-Anno wiem, że masz nowe zdolności...-powiedział przyszły narzeczony, za co oberwał siarczysty policzek.
-OOOoooOO a jakie- wrzeszczeli wszyscy.
-No cóż niech wam będzie, mogę zobaczyć co kto robi w danym momencie.-wszyscy byli załamani teraz już będą stale kontrolowani.
-Skoro możesz zobaczyć co kto robi to, co teraz robi Len?- zapytała jun. Nawet jej nie powiedział gdzie jedzie.
-nie jestem na wasze zachcianki, ale zrobię wyjątek, bądźcie cicho muszę się skupić. -wszyscy się posłuchali. Po chwili ciszy Anna zrobiła wielkie oczy i otworzyła usta.
-Co on robi!?-dopytywała się Jun.
-Noo... Nooo on- Anna się jąkała, jej narzeczony wiedział co teraz chwycił ją za rękę i po chwili widział to samo tak samo, jak inni każdy każdego złapał i tak wszyscy widzieli. Len pomagał ubierać jakiejś dziewczynie gorset. Jun była zła. Spuściła go na chwile z oczu a ten co! Poprosiła Anne o zlokalizowanie go. -Jest w Tokio i to niedaleko w hotelu za rogiem.-wszystkim opadły szczęki był 800 metrów od nich wcale nie wyjechał, złość Jun rosła w siłę. Rzuciła się do wyjścia a za nią reszta ekipy włącznie z Anną co ich nieźle zdziwiło.


Mam nadzieje że sie podoba nowy rozdział za 2 komentarze w końcu musze wiedzieć że ktoś to w ogóle czyta :)

Rozdział I "Niespodzianki życia"

Właśnie mijał 3 tydzień od walki z Hao. Len gdzieś wyszedł rano, a Yoh siedział spokojnie obok przyjaciół, którzy gonili Joco próbującego w końcu kogoś rozśmieszyć, jednak Asakure coś dręczyło mianowicie: Co się stało z Hao? Na pewno nie został zabity, lecz ślad po nim zaginął. Drugim powodem jego rozmyślań była Anna, dziwnie się zachowywała, chodziła zamyślona od tygodnia się prawie nie odzywała, nie przyciskała do treningu, którego od 3 dni praktycznie nie było.
-Anno, co się dzieje, jesteś jakaś inna.-Zagadał Yoh, zarazem uciszając resztę, ponieważ również byli tego ciekawi. Anna nie powiedziała ani słowa, udała się powoli do wejścia na schody. Drogę zatrzymał jej nie kto inny jak jej narzeczony.
-Skoro mamy kiedyś za siebie wyjść, nie możemy mieć tajemnic...
-Dobrze, chodź.- powiedziała Anna bez entuzjazmu, złapała partnera za nadgarstek i pociągła do swojego pokoju.
*** Gdzieś w Tokio.
Jechałam właśnie na rolkach ulicami mojego miasta. Zwykle starałam się przejechać jak najwięcej, jednak dzisiaj postanowiła odkryć nowe tereny. Stare trasy już mnie nudzą. Jechałam spokojnie i skręciłam do lasu, no tak liście nie pojadę szkoda kółek. Odpięłam same kółka i podreptałam dalej w (dla większości ciężkiej) obudowie rolek zamiast butów. Nagle nie wiedząc, dlaczego upadłam i nie pamiętam nic więcej.
-Chika, Chika wstawaj już!- poczułam na sobie krople wody i się ocknęłam.
-No w końcu, wstawaj.
-Nieznajomy brunet o długich włosach podał mi rękę. Odepchnęłam ją przecież nie jestem jakąś wielką kaleką.
-Kim jesteś i czego chcesz?-rykłam na nieznajomego.
-No, no, no masz charakterek. Ja cie tu ocucam, a ty jeszcze wrzeszczysz. Zemdlałaś, a ja się tu teleportowałem. Jestem Hao chce, abyś do mnie dołączyła w stworzeniu lepszego świata tylko dla szamanów.-Nawijał, a ja wybuchnęłam śmiechem słysząc końcówkę, Hao patrzył na mnie jak na wariatkę.
-Coo! W kluby przestałam się bawić jak miałam 7 lat, wiesz powinieneś wyrosnąć z wieku wymyślania sobie jakichś szamanów i innych bzdet. Nawet jakbym miała te dajmy 6 lat to bym nie bawiła się w wojnę z jakimś psycholem, który nigdy na oczy fryzjera nie widział.- Zrobił się czerwony ze złości, a ja się śmiałam coraz głośniej, po czym powiedziałam no to pa i zaczęłam iść w nieznanym mi kierunku.
-Albo pójdziesz ze mną albo nigdzie nie pójdziesz- krzyczał tez psychol, zachichotałam i kontynuowałam drogę.
-Duchu Ognia, zniszcz tę dziewczynę, ATAK OSTATECZNY.-Odwróciłam się i byłam przerażona, wielki czerwony stwór najprawdopodobniej chciał mnie zabić skuliłam się nie wiedziałam co zrobić, gdy nagle z pomocą przyszedł mi jakiś chłopak z czubem na głowie. Dzisiaj było już dla mnie za wiele, nie wiem co się dalej działo... straciłam przytomność.
***
Yoh i Anna siedzieli już u dziewczyny w sypialni.
-Anno co się dzieje? -To się dzieje, że moja siostra chce przyjechać- Powiedziała Anna i się rozpłakała. Yoh pierwsze słyszał, że Anna ma siostrę, ale jeszcze bardziej zdziwiło go, że ona płacze, wcześniej nigdy tego nie zobaczył.
-Ty masz siostrę? Znam cie od małego i nic o niej nie wiedziałem?
-Tak mam dowiedziałam się 4 dni temu. Jest o rok młodsza i chce mnie odwiedzić.
-To świetnie niech przyjedzie
-Ale Yoh ja jej w ogóle nie znam.
-Jak nie wpuścisz jej do domu to raczej jej nie poznasz.
-Masz racje dzisiaj wyśle komunikat, że czekam myślę, że będzie w ciągu najbliższych 2 dni.
-no to szykujmy się na 2 Anne- zaśmiał się Yoh, po czym przytulił Anne i musnął delikatnie jej wargi.- nie smuć się- dokończył i opuścił zszokowaną Anne.

Następny rozdział dodam  gdy będzie jeden dwa komętarze :**** 

Ohayo ;)

Hii! Oto mój trzeci blog z opowieścią. Będzie o sk (shaman king), w święta mi sie nudziło więc zaczełam pisać to opowiadanie i już mam 46 stron gotowych więc, gdy tylko chcecie następny rozdział piszcie w komentarzach <3 Przepraszam jeśli źle pisałam imiona, ale nigry nie sprawdzałam jak sie pisze i będzie tak jak myśle że jest dobrze. Oto bohaterowie (Wszyscy byli tacy jak zawsze, do puki nie zjawiiła sie nowa postać...). Oto bohaterowie:

Len Tao
Wiek: 17 lat.
 Szaman pochodzący z Chin. Od dzieciństwa wpajali mu zasade "niszcz albo zostaniesz zniszczony", zmienił to Yoh Asakura. Len ma starszą siostre Jun. Na początku opowiadania ratuje niejaką Chike przed Hao. Spędza przy dziewczynie dzień w dzień czekając, aż ocknie sie po tamtym wydarzeniu. Gdy dziewczyna sie budzi, Len dostrzega w niej zdolności szamańskie. Nowa szamanka powoli zmienia jego beszczelność, brutalność i okrutność. Tao mimo, że dziewczyna potrafi zajść za skóre nie dał by jej skrzywdzić, do czego oczywiście sie nie przyzna. Małym kroczakmi zakochuje sie w dziewczynie, która powoli topi lód w jego żyłach i przełamuje jego serce z kamienia. Jego duchem jest Bason.

Yoh Asakura
Wiek: 15 lat.
 Zwykle spokojny, wyluzowany i pomocny. Jego narzeczoną jest Anna Kyoyama, która zmusza go do ciężkich treningów. Mimo że Anna ma być jego żoną tylko dlatego że go kiedyś uratowała i sobie tego zażyczyła, Asakura naprawde sie w niej zakochał, jednak gdy Kyoyama zmienia swój wygląd za namową kolezanek, staje sie naprawde zazdrosny przez co dochodzi do nieprzyjaznych sytuacji. Jego duchem jest Amidamaru.

Layserg Diethel (tak wiem powinno być Lyserg lecz dopiero teraz sie kapłam a nie jestem pewna czy będzie mi sie chciało zmieniać do końca do w całym opowiadaniu dlatego będzie różnie)
Wiek:14 lat (w moim opowiadaniu)
 Zawzięty w określonym celu jakim jest zabicie Hao, jego rodzice zgineli właśnie z jego ręki(sens: Hao). Należał do drużyny Asakury lecz zdradził ich dla wyrzutków, po czym wrócił do przyjaciół po walce w gwiezdnym sanktuarium. Jako jeden z niewielu na początku jest miły dla nowej bohaterki Chiki. Stara sie aby nic sie jej nie stało. Ona uważa go za przyjaciela co średnio podoba sie Lenowi. Jest różdżkarzem. Jego duch stróż to Chloe.

Hao Asakura
Wiek: Ok. 1500 lat. W tym wcieleniu 15.
 Jeden z najsilniejszych szamanów. Znajduje Chike w lesie, jako jeden z niewielu od dawna wie że jest szamanką. Chcial, aby do niego dołączyła, lecz ta odmówiła. Pragnie aby za niego wyszła ponieważ ma charakterek i jest przbiegła. Stara sie domyślić jakie moce ma Chika lecz nie udaje mu sie to z powodu jej silnej bariery reshi. Mimo że przyjmuje do siebie tylko silnych szamanów dziewczyna jest dla niego zagadką i dla tego ją chce u siebie. Nie lubi uwag na temat swoich długich włosów, co dziewczyna wykorzystuje. Jego duchem jest Duch Ognia.

Chika Shibata (zmyślona przezemnie)
Wiek: 14 lat.
 Przez niecałe 14 lat myślała że jest tylko zwykłym człowiekiem. Uwielbia jezdzić na rolkach i praktycznie cały czas w nich jezdzi, czy to dom czy podwórko nie robi jej to różnicy. Dotyk podłogi gołymi stopami jak i lekkość na nich jest jej obcy, od 5 roku życia cały czas ma na nogach buty z ciężarkami, posiada nawet specjalne do snu. Jej życie drastycznie sie zmienia gdy chce poznać nowe trasy do jazdy na ulubionym sprzęcie i skręca do lasu gdzie traci przytomnośc a odnajduje ją Hao chcący aby sie do niego przyłączyła, jako że nie wiedziała wtedy co to szamaństwo itp. wyśmała go, narażając sie na jego gniew, uratował ją Len. Przez 2 tygodnie nie dawała znaku życia. Gdy sie budzi Tao uświadamia ją o szamaństwie i przypadkowo atakuje ją śmierdelnym ciosem przez co jest całkowicie sparaliżowana. 2 dni później nowy kolega zabiera ją do swoich przyjaciół których (chika) sie boi z powodu niemiłej wizyty (w opowiadaniu więcej.). Zaprzyjaźnia sie głęboko z Anną i Piliką. Dzięki jednej z przyjaciółek szybciej zdrowieje i robi sobie z lena żarty. Layserg okazuje sie również przyjacielem, lecz do lena jako do jedenego zaczyna coś czuć. Jej duchem stróżem jest Fiyi która jak sie później okazuje jest jej 5 lat starszą siostrą, która umarła rok przed jej narodzinami.

Anna Kyoyama.
Wiek:15 lat.
 Narzeczona Asakury. Wszystko trzyma twardą ręką. Stara sie odpowiednio przygotować Yoh do turnieju, chodź nie wiadomo czy zostanie wznowiony. Przełamuje ją nowa przyjaciółka lena-Chika. Zostają przyjaciółkami i dzięki niej przełamuje sie również do piliki. Gdy yoh staje sie zazdrosny, anna zaczyna sie go bać, z tarapatów ratują ją koleżanki. Jest medium. Potrafi porozumiewać się z Chiką i jak sie później okaże Piliką myślami za pomocą reshi.

Pilika Usui.
Wiek: 12 lat.
 Pilika jest jednym z niewielu przypadków gdy cała rodzina jest szamanami a ona jest "nikim". Ma brata treya (horo horo). Zaprzyjaźnia sie z Chiką która pozwoliła jej lepiej poznać Anne. Dzięki przyjaciółką może zostać pół szamanką co bardzo dziwi chłopaków, którym dziewczyny nie chcą nic o tym powiedzieć. Jej duch to mała dziewczynka Riyi.

Inni bohaterowie:
Trey (horo horo), Joko, Ryu, Faust, Morty, Jun, Tamao (tamara), Opacho, Hanagumi i inni poplecznicy Hao, siostra anny (nowa postać, nie jest jak narazie ważna, lecz kiedyś ją wprowadze, puki co robi zmyłke.).

To chyba wszyscy jak coś to będe dopisywała.

Czasami w nawiasach będe dawać uwagi.
Mam nadzieje że wam sie spodoba i z góry przepraszam za błędy. Gdy chcecie następny rozdział wystarczy napisać komentarz :).
Mam jeszcze dwa blogi z których jeden myśle że jest całkowitym niewypałem więc go usune. żaden nie jest o sk
Oto linki:
Niewypał.
Pierwsze opowiadanie
Wystarczy kliknąć ;).

Będe tu również co jakiś czas wstawiała rysunki bohaterów... aaaa no i tak dla was chika to ta na w rogu na obrazku tytułowym, a Fiyi to ta mała nad nią. ;)
Życze miłego czytania.

CrepesAuChocolate <3