-To
tu.-powiedziałam i pokazałam wielki 2 piętrowy dom.
-Wooow niezłe
mieszkanko- Wołali.
-Dobra ja
przodem wy za mną.-krzyknęłam
a wszyscy zrobili jak mówiłam. Z lekkim strachem zapukałam do
drzwi.
-Hej mamo!-
wrzasnełam i przytuliłam się do niej.
-Dzień
dobry!-Wrzasnęli wszyscy za mną.
-Nawet nie wiesz
jak się ciesze, że cie widzę. Bałam się, że stało się z tobą
tak jak z... z nikim, a to kto?-moja mama pokazała na 5 przyjaciół.
-Chciałaś
powiedzieć z moją siostrą?
-skąd ty...
Wejdźcie do środka- Powiedziała a ja wprowadziłam wszystkich do
salonu na kanape.
-Napijecie się
czegoś?-zapytała moje rodzicielka.
-Nie dziękujemy
niech pani usiądzie.-Powiedział yoh.
-Dobrze... córuś
skąd wiesz o...- mina mojej mamy zrzędła.
-Jest ze
mną od urodzenia. Wy myśleliście,
że
gadam sama do siebie, a ja rozmawiałam z nią. Ostatnio mi wszystko
powiedziała. Nie mam wam tego za złe. Pewnie
się dziwicie,
że
ją widzę
i słyszę,
lecz nie pytajcie o nic po prostu zrozumcie.-Łzy zaczęły
jej lecieć do oczu.
-Nawet nie wiesz
jak za nią tęsknimy i jak chcielibyśmy ją zobaczyć powiedzieć
coś do niej.-wszyscy siedzieli cicho i przysłuchiwali się naszej
wymianie zdań.
-Chcesz coś do
niej powiedzieć?
-Tak...
-Fiyi chcesz
posłuchać?-zapytałam się ducha siostry. Zgodziła się.
-Dobrze mów
mamo.
-Fiyi, ja
przepraszam, powinniśmy z tobą wyjść wtedy na rolki. Przepraszamy
razem z tatem. Ciekawie się czy się zmieniłaś. Czy urosłaś? Czy
jesteś podobna do chiki?-Mamie leciały łzy. Postanowiliśmy, że
umieszczę ją w lustrze, wtedy mama będzie mogła ją zobaczyć a
ja będę mówić jako ona.
-Mamo teraz
umieszczę ją w lustrze, będziesz mogła ją zobaczyć. Nadal
wygląda ja 4 latka. Ja będę za nią mówić sama jej nie
usłyszysz.
-Dobrze. Fiyi nic
się nie zmieniłaś. Wyglądasz tak samo jak... jak wtedy...
-_mamo
czy wiesz co mnie zabiło?_
-Nie mam pojęcia, próbowaliśmy się
dowiedzieć, lecz nic nam się nie udało.
-_Cały
czas byłam przy was od śmierci do teraz, teraz będę pomagać
Chice, proszę pozwól mi z nią zamieszkać gdzie indziej_.
-Dobrze
zgadzam się. Patrze na ciebie i milion pięknych wspomnień powraca.
Piękne niesforne
dwa kucyki ze wstążeczkami, fioletowe włoski,brązowe oczka, taką
samą cie zapamiętałam...
teraz jesteś starsza sercem,
lecz
nie ciałem...
-_wiem
mamuś Chika też jest podobna tylko ma granatowe włosy i fioletowe
oczka. Wiem, że jestem starsza, nie zachowuje się jak dziecko.
Ciesze się że nie wyrzuciliście moich kochanych rolek._
-Nie mogliśmy, to była ostatnia pamiątka po
tobie. Później dopadła je Chika to już nawet nie mogliśmy ich
tknąć- Zaśmiała się mama a ja zasłabłam. Po chwili poczułam
na policzku kilka kropel zimnej wody i się ocknęłam.
-Już dobrze?-zapytała mama.
-Tak
-Zużyła
dużo
energii pokazując pani Fiyi pozwalając jej przemawiać przez siebie
w tym czasie, opróżniła
się z energii i zemdlała, nic jej nie będzie.-wyjaśniła
szybko Anna.
-Mamo
my już będziemy się zbierać, pójde się spakować, no właśnie
jeszcze ci ich nie przedstawiłam, od lewej stoją Lyserg Diethel,
Len Tao, Yoh Asakura, później Anna Kyōyama i Pilika Usui.
-Lena chyba znam... Co się z tobą stało?
-No tak, miałam mały wypadek a on mi pomógł,
później poznał mnie ze swoimi przyjaciółmi i z nimi
zamieszkałam.-Mama miała zaskoczoną minę.
-Ale chyba macie osobne łóżka! I pokój!?
-Mam pokój, z Anną.- Skłamałam i poprosiłam
w myślach Anne o potwierdzenie.
-Zgadza się mamy razem pokój.- potwierdziła
i się uśmiechnęła.
-Dobrze dam wam teraz spokój, ale obiecajcie,
że jeszcze kiedyś przyjdziecie i najlepiej, gdy tato nie będzie w
pracy.
-dobrze obiecuje. Zaczekajcie szybko się
spakuje i zaraz zejde.-powiedziałam i pobiegłam na góre,
zostawiając ich z moją mamą, gdy już się spakowałam zeszłam po
schodach do reszty pożegnałam się z mamą, przyczepiłam kółka i
wyszłam z resztą znajomych.
-I jak ??-zapytałam.
-Dobrze- powiedzieli i yoh zaczął się śmiać.
-Coś się stało?
-Hahaha Len miał przesłuchanie.- śmiał się
Yoh i Lyserg. Anna i pilika tylko się uśmiechnęły.
-Uduszę ją kiedyś. Jakie pytania zadawała?
-Jak blisko jesteś z moją córką? Jesteście
razem? Całujecie się? Kochasz ją? Ten wypadek jest jakąś
przykrywką tak? Haaha a i na koniec: Spróbuj ją skrzywdzić to cie
dopadniemy.-śmiał się coraz głośniej Asakura, Len już mu
przykładał gua-dango do gardła na szczęście ja w pore je
zabrałam. Chciał, żebym mu je oddała, ale stwierdziłam, że
zrobię to jak ochłonie.
-Przepraszam cie za nią Lenny.
-Dobra... ale możesz mi już oddać
gua-dango?!!!-wrzeszczał.
-Jak ochłoniesz.-powiedziałam i kłóciłam
się z nim o to całą drogę.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki... Chociaż jakoś nie jestem z niego zadowolona ;)
OdpowiedzUsuń