Poszłam
z Jun wybrać coś z nierozpakowanych jeszcze
toreb z ciuchami, wybrała mi biała bluzkę na ramiączkach z dużąwisienką na środku. Spódnice w kolorze rogu Lena zakrywającą mi tylko 3/4 tyłka,rajstopy w wyciętą kratę za kolana i kazała poczekać na siebiewychodząc. Dziwiłam się że Anna mi wybrała takie rzeczy jakbywiedziała co się zdarzy, nie dawałam sprzeciwu na zakupach w końcu to dzięki niejmogę chodzić. Weszła z powrotem do pokoju i rzuciła jakąś torbą we mnie.-Nie martw się jest nowe kupiłam dla siebie lecz nie miałam okazjizałożyć.-powiedziała Jun. W środku torby była jasnofioletowa koronkowa bielizna że wstążkami.Byłam zdziwiona. Wyglądałam naprawdę nietypowo zazwyczaj nosiłam się raczej na sportowo. Po przebraniu popatrzyłam na siebie w lustrze. Ze stanika wystawała koronka tak samo jak że spódnicy było widać koronkę że spodenkowatych majtek. Stałamjak wryta.- Nie pojadę tak na rolki- stwierdziłam.- Nie gadaj tyle tylko idź do Tamao po makijaż- uśmiechnęła się i wepchnęła mnie do pokoju dziewczyn. Tamao i Pilika oszalały gadały, żeoczy chłopaków z orbit wyjdą. Czułam się dziwnie, ale od prawie 3 tygodniwszystko było dziwne wiec już mnie tak to nie ruszyło. Tamao zrobiłami delikatny wręcz niewidoczny makijaż a Pilika naturalne loki lekkospięte fioletowa wstążką w kolorze spódnicy. Wszystkie spotkałyśmy się u Anny w pokoju i uzgadniałyśmy ostatnie szczegóły.-Chika przepraszam cię za to w hotelu, na przeprosiny mamy dla ciebieprezent to nowe rolki i to pod kolor stroju.-powiedziały a ją się uśmiechnęłam.- Dziękuję ale jak wprowadzę do nich ciężarki to je założę na razie sąza lekkie.-Haha dzięki Annie masz regulowane ciężarki łatwo je dodać i odjąć. Wiemy że na razie nie możesz się jeszcze przemęczać dodałyśmy po 3 kilo na nogę a więcej dostaniesz jak wyzdrowiejesz. Teraz jedź dołącz do nich życzymy szczęścia.-Powiedziały.Przez całą drogę gadałam z Anna myślami z dziewczynami ustaliłam że mam wjechać od tyłu w Lena i go przewrócić. Anna miała im pokazać ten obraz. Zobaczyłam grupkę chłopaków przed sobą to byli oni a len biegł pierwszy. Szybko dojechałam do niego,przytuliłam od tyłu i niby się poślizgnęłam i wywaliłam choć to trochę mało możliwe z moją wprawą. Chwilę później nad nami stali chłopacy, głupio to musiało wyglądać bo przeturlaliśmy się i teraz siedziałam na jego brzuchu okrakiem w taj kiecce, dziewczyny musiały mieć dobry ubaw rzadko doświadczyły widoku czerwioniacego się Lena.-emm Leny wiemy że ostatnio masz branie ale kto to?śmiał się Trey.-Emm nie wiem... kim jesteś.! -krzyknął na mnie a ją się zaśmiałam.
-Wiesz co? więcej opowiem ci przy przysiadach ok? A teraz idź rób brzuszki- zostawiłam zszokowanego Lena przed domem i udałam się w jego kierunku, a on stal jak słup chyba zaczął wszystko pojmować. Gdy weszłam do domu dziewczyny od razu się na mnie rzuciły przeżywając najlepsze momenty.
-Haha mina Lena jak siedziałaś na nim okrakiem, haha piękne- darła się Jun.
-To akurat było przypadkowo- Zaśmiałam się i usiadłam z dziewczynami w
ogrodzie, był piękny dzień.
-A co robi Len ? Przecież przybiegł szybciej od reszty?-Zapytałam.
-Poczekajcie sprawdzę- Pilika poszła do domu i popatrzyła przez okno przed dom.
-Len siedzi i i i czekajcie właśnie wstał, truchta, dołączają chłopaki, bez słowa biegną w kierunku domu.-Pilika nadawała by się na komentatora. Wrzeszczała bardzo głośno. Dołączyła do nas i kontynuowaliśmy wylegiwanie się. Do do ogrodu wbiegli chłopacy i
udali się robić pompki. Ciągle widziałam jak Len na mnie zerka lecz
nie zwracałam na to uwagi, gadałyśmy z dziewczynami w najlepsze i co
niektóra darła się na nich.
-No Trey dawaj zostało wam tylko 50 przysiadów.-Wrzeszczała pilika.
-Taaak łatwo wam mówić, a ja i len?-Wrzasnął Yoh.
-Cicho, bo wam zaraz coś dorzucę!- powiedziała Anna i chłopaki siedzieli już cicho.
-Dobra Anna skończyłyśmy, gdzie obiad- ryknął trey i padł plackiem na trawę.
-Jak len i yoh skończą, pilika i Tamara możecie już zacząć go robić.-Obojętność anny mnie przerażała a zarazem śmieszyła, ponieważ miny chłopaków były piękne.
-Dobra wskakuj na Lena i niech już robi te przysiady, głodny jestem- Jęknął ten z afro. Yoh już robił swoje ćwiczenie.
-Poczekajcie, idę jeszcze do łazienki.-wrzasnęłam i pobiegłam do wc biorąc po drodze worek ciężarków i inny strój od piliki. Przebrałam się w Białe bufiaste alladynki które bardzo dobrze zakryły po 10 kilo ciężarków na jednej nodze. Do tego bluzka a'la „bombka”pod którą miałam dodatkowe 5 kilo. Zaśmiałam się ciekawe czy chociaż mnie podniesie.
Zeszłam na dół było ciężko bo prawie 3 tygodnie nie trenowałam, ale
chyba byłam dobra aktorką bo żaden się nie kapnął.
-Dobra, bierz ją bo głodny jestem.-Wrzeszczał Horo. Len podszedł do
mnie i mnie podniósł z rozkojarzoną miną. Zaraz po tym upadł na
kolana, ze mną na rekach.
-No len miałam racje, większy trening ci się przyda, obijałeś się
przez 3 tygodnie, straciłeś siłę.-Len wyglądał na załamanego słowami siostry.
-Ile ty ważysz! Jak tak szybko przytyłaś! Jakim cudem chodzisz!Nic nie rozumiem. Czemu dziewczyny turlają się po podłodze ze śmiechu! Czemu Anna się śmieje, to jest Anna ona się nie śmieje!-Sama zaczęłam się śmiać. Wyplątałam się z jego uścisku i padłam ze śmiechu na ziemie. Len był cały czerwony zadawał coraz więcej pytań. Yoh już skończył
siedzącego psa i wszyscy się na niego darli że są głodni i ma szybko
robić te przysiady.
-Jak jesteście tacy sprytni to sami sobie ją podnieście!-Wszyscy po
kolei zaczęli mnie podnosić, po chwili wszyscy leżeli a dziewczyny już
nie wytrzymywały.
-Dobra odpuszczam wam możecie iść na obiad a ty len dokończ co zaczełeś.- Len posłusznie zaczął się przykładać do ćwiczeń, choć z trudem. Przez cały czas się nie odzywał. Gdy skończył było już ciemno. Postawił mnie na ziemi i padł plackiem na ziemie.
-Chodź Leny wstawaj, zrobię ci kanapki nic dzisiaj nie jadłeś.-śmiałam się z jego gleby. Len się nie ruszał, odetchnęłam gdy wyczułam puls.
Wszyscy właśnie kładli się spać. Ja nadal siedziałam na kolanach obok Lena. Przecież go nie zostawię. Nieoczekiwanie pojawił się zielonowłosy. Szczerze myślałam że wszyscy prócz mnie i Anny już śpią. Usiadł obok, podał mi 2 koce jednym okryłam siebie i chłopaka drugim Lena. Zielonowłosy usiadł obok mnie i zaczął rozmowę.
-Hej jestem Lyserg chyba się sobie jeszcze nie przedstawialiśmy.
-Miło mi Chika jestem- Uśmiechnęłam się delikatnie.
-O co chodzi z tym wszystkim? Kto cie tak poturbował? Jakim cudem już ci lepiej?- Zasypywał mnie pytaniami.
-Ech, zapomniałam że len nikogo wam nie wymieniał. Nie pamiętam tego szamana od którego się to zaczęło. Nawet nie wiedziałam wtedy kto to szaman. Rany zadał mi kto inny lecz nie powiem ci kto, stało się to bo myślałam że mój duch stróż jest prawdziwą osobą i rzuciłam się aby odeprzeć atak. Ledwo przeżyłam. Praktycznie nie powinnam tego przeżyć.
Lepiej mi dzięki Annie która wczoraj mnie uleczyła. Postanowiliśmy zrobić kawał leniemu, dlatego zmoczyłam szybko włosy położyłam się, a Anna stała obok z pustym mokrym wiadrem.-Zaśmiałam się, Lays zrobił minę jakby nigdy nie słyszał dziwniejszej historii.
-Dzisiaj nieźle się pod tobą ugiełem, szczerze to nie wyglądasz na ciężką.-Powiedział z zastanawiającą miną.
-To też kawałek kawału dla Lena- Podniosłam lekko bluzkę a Zielonooki zrobił
duże oczy bo nie wiedział dlaczego to robie. Nagle Zobaczył cały mój
brzuch i moja rękę odpinającą 5 kilowy ciężarek. Zaśmiał się.
-To pięciokilowy ciężarek mnie tak położył?- śmiał się sam z siebie.
-No może nie do końca- Opuściłam bluzkę i podniosłam lekko do góry
spodnie. Zobaczył jak odpinam jeszcze po 10 kilo z każdej nogi.
-No 25 kilo prędzej mnie by powaliło, chyba że masz coś jeszcze.
-Mam 4 kilowe buty jeśli o to ci chodzi- Lays wybuchnął wielkim śmiechem a ja zaraz otrzymałam myśl od Anny.
„Co się dzieje?”
Przesłałam jej całą rozmowę z Lysergiem.
„no ok ale ucisz go trochę bo wszystkich obudzi”
-Czemu tu jesteś? Idź spać.-powiedziałam do niego.
-Tak jasne siedzisz sobie sama w ogrodzie obok kolegi który złapał zgon i nawet nie wiesz, ile szamanów kręci się po nocy. Pokaż mi swoją kontrole ducha to sobie pójdę.-rzekł do mnie.
-Nie umiem nic z szamaństwa. Dopiero 2 dni temu dowiedziałam się że nią
jestem.-spuściłam głowę.
-Zostanę z wami, masz bynajmniej kogoś do towarzystwa. A gdzie twój duch stróż?
-Sama nie wiem odkąd obroniłam Fiyi przed Lenem to nie mogę jej znaleźć.-zrobiłam smutną minę.
-Czyli len ci to zrobił!-Powiedział zszokowany a ja się kapałam że się
wygadałam i poleciało mi kilka łez.
-Przepraszam wygadałam się nie mów nikomu.
-Spokojnie nikomu nie powiem. Podejrzewam że zaatakował cie szybkim tempem więc jeśli przeżyłaś to Fiyi musiała w ciebie wejść. Zawołaj ją po prostu.
-Fiyi, proszę chodź tu- Ku mojemu zdziwieniu Fiyi się pojawiła.
-Kto to?- Powiedziała moja duchowa przyjaciółka i nadal gapiła się na laysa.
-Hej jestem lyserg a to Chloe. Chloe jest moim duchem stróżem tak samo jak ty Chiki.- Lays się uśmiechnął do Fiyi.
-Miło mi, mam nadzieje że się dla niej nadaje.-odpowiedział mój duszek.
-Myślałam że wiesz że jestem duchem
-Haha spóźniony zapłon. To dlatego rodzice myśleli że gadam sama do siebie.-Powiedziałam lecz duch już mnie nie słuchał tylko plotkował razem z duchem Lyserga.
-No to nas porzuciły zaśmiałam się.- w tej samej chwili zaczął przebudzać się len.
-No w końcu myślałam że całą noc tu przesiedzę- zaśmiałam się do niego,
a Lays gapił się na mnie jak na debilkę.
-Masz mi dużo do wyjaśnienia, idziemy.-len wziął mnie na ręce lecz jeszcze zdążyłam szepnąć do laysa aby pozbierał za mnie ciężarki i dałam mu buziola w policzek na zachętę. Czułam że jako jedyny z chłopakow mnie w 100 % szanuje i jest miły. Widziałam że Lays stał jak wryty i patrzył jak len mnie wynosi, natomiast len szybko mnie odciągnął i powiedział że pogadam sobie z nim jutro.
W pokoju Lena i Chiki
-Teraz masz mi wszystko wyjaśnić- Krzyknął len i postawił mnie na łóżku i usiadł obok. Bez zahamowań wyjaśniłam mu wszystko czego nie wiedział oprócz moich tajemnic z Anną rzecz jasna. Był zły, że jego siostra na to wszystko się zgodziła, że nie powiedziałam mu że Anna mnie uzdrowiła i że założyłam sobie tak o dodatkowe 29 kilo na jego
przysiady, lecz o dziwo najbardziej był zły że siedziałam z Laysem pół nocy i że dałam mu buziaka. Zaśmiałam się lekko, na szczęście tego nie zauważył.
-A teraz powiedz mi wszystko o sobie, Anna ma już mnie nie zaskoczyć.-Czułam że Anna zwija się ze śmiechu u siebie w pokoju w końcu dzięki coraz większej więzi mogła widzieć i słyszeć co się dzieje na około mnie również mnie widząc.
-No dobrze: mam na imię Chika mam 15 lat. Od zawsze mieszkam w Tokio. Fiyi znam od 4 roku życia. Jestem doskonałą rolkarką i jeżdżę codziennie po kilka godzin. Wcześniej nie wiedziałam nic o szamaństwie. Coś jeszcze?
-nie na razie starczy.
-A ty ostrogłowy królu może też powiesz coś więcej?
-No dobrze, Mam 17 lat, pochodzę z chin. Jestem potężny niech ci to starczy.-burknął.
-To co jutro spełnisz obietnice?-Zrobiłam minę szczeniaczka. Len się zgodził.
-Ja zawsze dotrzymuje danej obietnicy.
-Dziękuje.
-Jak umarła Fiyi?-Zapytał len ale od razu zaczęła mówić Fiyi
-To nie jest jakaś wojownicza historia. Lecz Chiką może wstrząsnąć. Po prostu jechałam na moich ukochanych rolkach i nagle straciłam przytomność, nie wiem co było dalej nie żyłam. Moich rolek rodzice nigdy nie wyrzucili. Wiem bo zawsze jestem blisko nich. Rok po mojej śmierci urodziła im się druga córka którą byłaś ty. Nie wiem dlaczego
nigdy ci o tym nie powiedzieli w sumie miałabym już 19 lat. Teraz jestem 4 latkom i zawsze nią będę. Rolki w których jeździłaś są rolkami w których umarłam, obiecałam sobie że tobie nie dam zrobić krzywdy nie umrzesz młodo tak jak ja, dlatego gdy on cie zaatakował weszłam w ciebie i starałam podtrzymać cie przy życiu. Udało się.-Byłam w szoku. Mój duch stróż jest moją starszą siostrą, która umarła w moich ulubionych rolkach. Nie mówiłam nic wolałam to zostawić czułam że Fiyi czyta moje myśli więc pomyślałam co chciałam powiedzieć i po chwili już wszystko pomiędzy nami było wyjaśnione, a siostra została moim duchem stróżem.
-Len jak się dzisiaj ćwiczyło?-zapytałam go i zaczęłam się śmiać.
-Jak? Jutro zobaczysz Anna tobie tez da wycisk, skoro zostajesz szamanką, ona nie ma takiego czegoś żeby odpuszczać ludziom, co to to nie ona.
-Ok, pokaże jutro wszystkim że dziewczyny mimo wszystko są mocniejsze.
Dobranoc.-Dałam lenowi przyjacielskiego buziala w policzek i położyłam
się spać. Chwile później len, też leżał obok mnie.
-Chika, śpisz?-zapytał len, a ja pół przytomnym głosem odpowiedziałam ze tak.
-Tak tylko myślałem, że chcesz się przytulić.-Powiedział lekko zawstydzony. Ja się nie odezwałam, tylko od razu delikatnie położyłam głowę na jego torsie. Objął mnie i dał spokój dalszym rozmowom, zasnęłam.
toreb z ciuchami, wybrała mi biała bluzkę na ramiączkach z dużąwisienką na środku. Spódnice w kolorze rogu Lena zakrywającą mi tylko 3/4 tyłka,rajstopy w wyciętą kratę za kolana i kazała poczekać na siebiewychodząc. Dziwiłam się że Anna mi wybrała takie rzeczy jakbywiedziała co się zdarzy, nie dawałam sprzeciwu na zakupach w końcu to dzięki niejmogę chodzić. Weszła z powrotem do pokoju i rzuciła jakąś torbą we mnie.-Nie martw się jest nowe kupiłam dla siebie lecz nie miałam okazjizałożyć.-powiedziała Jun. W środku torby była jasnofioletowa koronkowa bielizna że wstążkami.Byłam zdziwiona. Wyglądałam naprawdę nietypowo zazwyczaj nosiłam się raczej na sportowo. Po przebraniu popatrzyłam na siebie w lustrze. Ze stanika wystawała koronka tak samo jak że spódnicy było widać koronkę że spodenkowatych majtek. Stałamjak wryta.- Nie pojadę tak na rolki- stwierdziłam.- Nie gadaj tyle tylko idź do Tamao po makijaż- uśmiechnęła się i wepchnęła mnie do pokoju dziewczyn. Tamao i Pilika oszalały gadały, żeoczy chłopaków z orbit wyjdą. Czułam się dziwnie, ale od prawie 3 tygodniwszystko było dziwne wiec już mnie tak to nie ruszyło. Tamao zrobiłami delikatny wręcz niewidoczny makijaż a Pilika naturalne loki lekkospięte fioletowa wstążką w kolorze spódnicy. Wszystkie spotkałyśmy się u Anny w pokoju i uzgadniałyśmy ostatnie szczegóły.-Chika przepraszam cię za to w hotelu, na przeprosiny mamy dla ciebieprezent to nowe rolki i to pod kolor stroju.-powiedziały a ją się uśmiechnęłam.- Dziękuję ale jak wprowadzę do nich ciężarki to je założę na razie sąza lekkie.-Haha dzięki Annie masz regulowane ciężarki łatwo je dodać i odjąć. Wiemy że na razie nie możesz się jeszcze przemęczać dodałyśmy po 3 kilo na nogę a więcej dostaniesz jak wyzdrowiejesz. Teraz jedź dołącz do nich życzymy szczęścia.-Powiedziały.Przez całą drogę gadałam z Anna myślami z dziewczynami ustaliłam że mam wjechać od tyłu w Lena i go przewrócić. Anna miała im pokazać ten obraz. Zobaczyłam grupkę chłopaków przed sobą to byli oni a len biegł pierwszy. Szybko dojechałam do niego,przytuliłam od tyłu i niby się poślizgnęłam i wywaliłam choć to trochę mało możliwe z moją wprawą. Chwilę później nad nami stali chłopacy, głupio to musiało wyglądać bo przeturlaliśmy się i teraz siedziałam na jego brzuchu okrakiem w taj kiecce, dziewczyny musiały mieć dobry ubaw rzadko doświadczyły widoku czerwioniacego się Lena.-emm Leny wiemy że ostatnio masz branie ale kto to?śmiał się Trey.-Emm nie wiem... kim jesteś.! -krzyknął na mnie a ją się zaśmiałam.
-Wiesz co? więcej opowiem ci przy przysiadach ok? A teraz idź rób brzuszki- zostawiłam zszokowanego Lena przed domem i udałam się w jego kierunku, a on stal jak słup chyba zaczął wszystko pojmować. Gdy weszłam do domu dziewczyny od razu się na mnie rzuciły przeżywając najlepsze momenty.
-Haha mina Lena jak siedziałaś na nim okrakiem, haha piękne- darła się Jun.
-To akurat było przypadkowo- Zaśmiałam się i usiadłam z dziewczynami w
ogrodzie, był piękny dzień.
-A co robi Len ? Przecież przybiegł szybciej od reszty?-Zapytałam.
-Poczekajcie sprawdzę- Pilika poszła do domu i popatrzyła przez okno przed dom.
-Len siedzi i i i czekajcie właśnie wstał, truchta, dołączają chłopaki, bez słowa biegną w kierunku domu.-Pilika nadawała by się na komentatora. Wrzeszczała bardzo głośno. Dołączyła do nas i kontynuowaliśmy wylegiwanie się. Do do ogrodu wbiegli chłopacy i
udali się robić pompki. Ciągle widziałam jak Len na mnie zerka lecz
nie zwracałam na to uwagi, gadałyśmy z dziewczynami w najlepsze i co
niektóra darła się na nich.
-No Trey dawaj zostało wam tylko 50 przysiadów.-Wrzeszczała pilika.
-Taaak łatwo wam mówić, a ja i len?-Wrzasnął Yoh.
-Cicho, bo wam zaraz coś dorzucę!- powiedziała Anna i chłopaki siedzieli już cicho.
-Dobra Anna skończyłyśmy, gdzie obiad- ryknął trey i padł plackiem na trawę.
-Jak len i yoh skończą, pilika i Tamara możecie już zacząć go robić.-Obojętność anny mnie przerażała a zarazem śmieszyła, ponieważ miny chłopaków były piękne.
-Dobra wskakuj na Lena i niech już robi te przysiady, głodny jestem- Jęknął ten z afro. Yoh już robił swoje ćwiczenie.
-Poczekajcie, idę jeszcze do łazienki.-wrzasnęłam i pobiegłam do wc biorąc po drodze worek ciężarków i inny strój od piliki. Przebrałam się w Białe bufiaste alladynki które bardzo dobrze zakryły po 10 kilo ciężarków na jednej nodze. Do tego bluzka a'la „bombka”pod którą miałam dodatkowe 5 kilo. Zaśmiałam się ciekawe czy chociaż mnie podniesie.
Zeszłam na dół było ciężko bo prawie 3 tygodnie nie trenowałam, ale
chyba byłam dobra aktorką bo żaden się nie kapnął.
-Dobra, bierz ją bo głodny jestem.-Wrzeszczał Horo. Len podszedł do
mnie i mnie podniósł z rozkojarzoną miną. Zaraz po tym upadł na
kolana, ze mną na rekach.
-No len miałam racje, większy trening ci się przyda, obijałeś się
przez 3 tygodnie, straciłeś siłę.-Len wyglądał na załamanego słowami siostry.
-Ile ty ważysz! Jak tak szybko przytyłaś! Jakim cudem chodzisz!Nic nie rozumiem. Czemu dziewczyny turlają się po podłodze ze śmiechu! Czemu Anna się śmieje, to jest Anna ona się nie śmieje!-Sama zaczęłam się śmiać. Wyplątałam się z jego uścisku i padłam ze śmiechu na ziemie. Len był cały czerwony zadawał coraz więcej pytań. Yoh już skończył
siedzącego psa i wszyscy się na niego darli że są głodni i ma szybko
robić te przysiady.
-Jak jesteście tacy sprytni to sami sobie ją podnieście!-Wszyscy po
kolei zaczęli mnie podnosić, po chwili wszyscy leżeli a dziewczyny już
nie wytrzymywały.
-Dobra odpuszczam wam możecie iść na obiad a ty len dokończ co zaczełeś.- Len posłusznie zaczął się przykładać do ćwiczeń, choć z trudem. Przez cały czas się nie odzywał. Gdy skończył było już ciemno. Postawił mnie na ziemi i padł plackiem na ziemie.
-Chodź Leny wstawaj, zrobię ci kanapki nic dzisiaj nie jadłeś.-śmiałam się z jego gleby. Len się nie ruszał, odetchnęłam gdy wyczułam puls.
Wszyscy właśnie kładli się spać. Ja nadal siedziałam na kolanach obok Lena. Przecież go nie zostawię. Nieoczekiwanie pojawił się zielonowłosy. Szczerze myślałam że wszyscy prócz mnie i Anny już śpią. Usiadł obok, podał mi 2 koce jednym okryłam siebie i chłopaka drugim Lena. Zielonowłosy usiadł obok mnie i zaczął rozmowę.
-Hej jestem Lyserg chyba się sobie jeszcze nie przedstawialiśmy.
-Miło mi Chika jestem- Uśmiechnęłam się delikatnie.
-O co chodzi z tym wszystkim? Kto cie tak poturbował? Jakim cudem już ci lepiej?- Zasypywał mnie pytaniami.
-Ech, zapomniałam że len nikogo wam nie wymieniał. Nie pamiętam tego szamana od którego się to zaczęło. Nawet nie wiedziałam wtedy kto to szaman. Rany zadał mi kto inny lecz nie powiem ci kto, stało się to bo myślałam że mój duch stróż jest prawdziwą osobą i rzuciłam się aby odeprzeć atak. Ledwo przeżyłam. Praktycznie nie powinnam tego przeżyć.
Lepiej mi dzięki Annie która wczoraj mnie uleczyła. Postanowiliśmy zrobić kawał leniemu, dlatego zmoczyłam szybko włosy położyłam się, a Anna stała obok z pustym mokrym wiadrem.-Zaśmiałam się, Lays zrobił minę jakby nigdy nie słyszał dziwniejszej historii.
-Dzisiaj nieźle się pod tobą ugiełem, szczerze to nie wyglądasz na ciężką.-Powiedział z zastanawiającą miną.
-To też kawałek kawału dla Lena- Podniosłam lekko bluzkę a Zielonooki zrobił
duże oczy bo nie wiedział dlaczego to robie. Nagle Zobaczył cały mój
brzuch i moja rękę odpinającą 5 kilowy ciężarek. Zaśmiał się.
-To pięciokilowy ciężarek mnie tak położył?- śmiał się sam z siebie.
-No może nie do końca- Opuściłam bluzkę i podniosłam lekko do góry
spodnie. Zobaczył jak odpinam jeszcze po 10 kilo z każdej nogi.
-No 25 kilo prędzej mnie by powaliło, chyba że masz coś jeszcze.
-Mam 4 kilowe buty jeśli o to ci chodzi- Lays wybuchnął wielkim śmiechem a ja zaraz otrzymałam myśl od Anny.
„Co się dzieje?”
Przesłałam jej całą rozmowę z Lysergiem.
„no ok ale ucisz go trochę bo wszystkich obudzi”
-Czemu tu jesteś? Idź spać.-powiedziałam do niego.
-Tak jasne siedzisz sobie sama w ogrodzie obok kolegi który złapał zgon i nawet nie wiesz, ile szamanów kręci się po nocy. Pokaż mi swoją kontrole ducha to sobie pójdę.-rzekł do mnie.
-Nie umiem nic z szamaństwa. Dopiero 2 dni temu dowiedziałam się że nią
jestem.-spuściłam głowę.
-Zostanę z wami, masz bynajmniej kogoś do towarzystwa. A gdzie twój duch stróż?
-Sama nie wiem odkąd obroniłam Fiyi przed Lenem to nie mogę jej znaleźć.-zrobiłam smutną minę.
-Czyli len ci to zrobił!-Powiedział zszokowany a ja się kapałam że się
wygadałam i poleciało mi kilka łez.
-Przepraszam wygadałam się nie mów nikomu.
-Spokojnie nikomu nie powiem. Podejrzewam że zaatakował cie szybkim tempem więc jeśli przeżyłaś to Fiyi musiała w ciebie wejść. Zawołaj ją po prostu.
-Fiyi, proszę chodź tu- Ku mojemu zdziwieniu Fiyi się pojawiła.
-Kto to?- Powiedziała moja duchowa przyjaciółka i nadal gapiła się na laysa.
-Hej jestem lyserg a to Chloe. Chloe jest moim duchem stróżem tak samo jak ty Chiki.- Lays się uśmiechnął do Fiyi.
-Miło mi, mam nadzieje że się dla niej nadaje.-odpowiedział mój duszek.
-Myślałam że wiesz że jestem duchem
-Haha spóźniony zapłon. To dlatego rodzice myśleli że gadam sama do siebie.-Powiedziałam lecz duch już mnie nie słuchał tylko plotkował razem z duchem Lyserga.
-No to nas porzuciły zaśmiałam się.- w tej samej chwili zaczął przebudzać się len.
-No w końcu myślałam że całą noc tu przesiedzę- zaśmiałam się do niego,
a Lays gapił się na mnie jak na debilkę.
-Masz mi dużo do wyjaśnienia, idziemy.-len wziął mnie na ręce lecz jeszcze zdążyłam szepnąć do laysa aby pozbierał za mnie ciężarki i dałam mu buziola w policzek na zachętę. Czułam że jako jedyny z chłopakow mnie w 100 % szanuje i jest miły. Widziałam że Lays stał jak wryty i patrzył jak len mnie wynosi, natomiast len szybko mnie odciągnął i powiedział że pogadam sobie z nim jutro.
W pokoju Lena i Chiki
-Teraz masz mi wszystko wyjaśnić- Krzyknął len i postawił mnie na łóżku i usiadł obok. Bez zahamowań wyjaśniłam mu wszystko czego nie wiedział oprócz moich tajemnic z Anną rzecz jasna. Był zły, że jego siostra na to wszystko się zgodziła, że nie powiedziałam mu że Anna mnie uzdrowiła i że założyłam sobie tak o dodatkowe 29 kilo na jego
przysiady, lecz o dziwo najbardziej był zły że siedziałam z Laysem pół nocy i że dałam mu buziaka. Zaśmiałam się lekko, na szczęście tego nie zauważył.
-A teraz powiedz mi wszystko o sobie, Anna ma już mnie nie zaskoczyć.-Czułam że Anna zwija się ze śmiechu u siebie w pokoju w końcu dzięki coraz większej więzi mogła widzieć i słyszeć co się dzieje na około mnie również mnie widząc.
-No dobrze: mam na imię Chika mam 15 lat. Od zawsze mieszkam w Tokio. Fiyi znam od 4 roku życia. Jestem doskonałą rolkarką i jeżdżę codziennie po kilka godzin. Wcześniej nie wiedziałam nic o szamaństwie. Coś jeszcze?
-nie na razie starczy.
-A ty ostrogłowy królu może też powiesz coś więcej?
-No dobrze, Mam 17 lat, pochodzę z chin. Jestem potężny niech ci to starczy.-burknął.
-To co jutro spełnisz obietnice?-Zrobiłam minę szczeniaczka. Len się zgodził.
-Ja zawsze dotrzymuje danej obietnicy.
-Dziękuje.
-Jak umarła Fiyi?-Zapytał len ale od razu zaczęła mówić Fiyi
-To nie jest jakaś wojownicza historia. Lecz Chiką może wstrząsnąć. Po prostu jechałam na moich ukochanych rolkach i nagle straciłam przytomność, nie wiem co było dalej nie żyłam. Moich rolek rodzice nigdy nie wyrzucili. Wiem bo zawsze jestem blisko nich. Rok po mojej śmierci urodziła im się druga córka którą byłaś ty. Nie wiem dlaczego
nigdy ci o tym nie powiedzieli w sumie miałabym już 19 lat. Teraz jestem 4 latkom i zawsze nią będę. Rolki w których jeździłaś są rolkami w których umarłam, obiecałam sobie że tobie nie dam zrobić krzywdy nie umrzesz młodo tak jak ja, dlatego gdy on cie zaatakował weszłam w ciebie i starałam podtrzymać cie przy życiu. Udało się.-Byłam w szoku. Mój duch stróż jest moją starszą siostrą, która umarła w moich ulubionych rolkach. Nie mówiłam nic wolałam to zostawić czułam że Fiyi czyta moje myśli więc pomyślałam co chciałam powiedzieć i po chwili już wszystko pomiędzy nami było wyjaśnione, a siostra została moim duchem stróżem.
-Len jak się dzisiaj ćwiczyło?-zapytałam go i zaczęłam się śmiać.
-Jak? Jutro zobaczysz Anna tobie tez da wycisk, skoro zostajesz szamanką, ona nie ma takiego czegoś żeby odpuszczać ludziom, co to to nie ona.
-Ok, pokaże jutro wszystkim że dziewczyny mimo wszystko są mocniejsze.
Dobranoc.-Dałam lenowi przyjacielskiego buziala w policzek i położyłam
się spać. Chwile później len, też leżał obok mnie.
-Chika, śpisz?-zapytał len, a ja pół przytomnym głosem odpowiedziałam ze tak.
-Tak tylko myślałem, że chcesz się przytulić.-Powiedział lekko zawstydzony. Ja się nie odezwałam, tylko od razu delikatnie położyłam głowę na jego torsie. Objął mnie i dał spokój dalszym rozmowom, zasnęłam.
-Jak
mnie dogonisz to się dowiesz. Podniosłam się dosyć teatralnie i
odjechałam chwile później zobaczyłam jak len za mną
biegnie przyspieszyłam byłam już bok domu a len był 90 metrów
ode mnie. Podbiegł powiedział że dogonił mnie i mam powiedzieć
kim jestem.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń